Przed wznowieniem rundy wiosennej było sporo wątpliwości czy poznaniacy w ogóle przystąpią do rozgrywek, ponieważ borykali się ze sporymi problemami finansowymi. Ostatecznie Warta nie tylko wystartowała w lidze, ale również spisuje się w niej fantastycznie. Dzięki wygranej z Flotą i porażce Widzewa Łódź z GKS Katowice, Zieloni zostali liderem rundy wiosennej. - Udało nam się zdobyć tyle punktów, że wiosną jesteśmy najlepsi. Dla nas najważniejsze jest utrzymanie, bo to był cel zespołu. A tyle zwycięstw może bardzo cieszyć. Myślę, że kibice również mogą być zadowoleni. To właśnie dla nich chcieliśmy zagrać - mówi Marcin Klatt.
Gdyby nie kilka wpadek z rundy jesiennej, dziś Warta, jeden z najbiedniejszych klubów, mogłaby się bić o awans do ekstraklasy. Napastnik poznańskiej drużyny podchodzi do całej sytuacji z ostudzonym entuzjazmem. - Warta przed startem rozgrywek chciała się utrzymać w lidze i ten plan wykonaliśmy. Na pewno jest niedosyt, bo jesienią mogliśmy zdobyć więcej punktów i byśmy grali o wyższe cele. Ale nie bądźmy zachłanni i cieszmy się z tego, co jest - dodaje Klatt.
Do dyspozycji 24-letniego zawodnika było w tym sezonie sporo zastrzeżeń. Przez długi okres czasu był bardzo nieskuteczny. Podczas zimowego okresu przygotowawczego robił wszystko, aby odzyskać wysoką formę. Oprócz treningów z drużyną, miał również zajęcia z indywidualnym trenerem. W pierwszych wiosennych meczach efektów nie było widać. Klatt wykonywał dużą pracę dla zespołu, ale bramek wciąż nie zdobywał. Przełamał się dopiero w meczu z Koroną Kielce. Potem poszło już z górki. W kolejnym spotkaniu z KGHM Zagłębiem Lubin zdobył kolejnego gola, a z Flotą aż dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. - Najważniejsze jest zwycięstwo, bo gramy dla zespołu. Wszyscy harujemy na całej długości i szerokości boiska po to, aby Warta zdobyła trzy punkty. Cieszę się, że w poprzednich meczach udało mi się zdobyć bramki i teraz dołożyłem dwie kolejne - kontynuuje Klatt.
Napastnik Warty ma więc powody do radości, bowiem na trzy kolejki przed końcem znajduje się w wysokiej formie. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł jednak zagrać w kolejnym spotkaniu z Dolcanem Ząbki. - Pan we fioletowym stroju popsuł mi następny weekend, bo dostałem siódmą kartę i nie zagram z Dolcanem. Będę mógł tylko kibicować drużynie - zakończył Marcin Klatt.