Mimo, że był to mecz towarzyski, to spotkanie było bardzo zacięte, a Polacy nie ograniczali się do obrony własnej bramki. Dobrze w ofensywie przede wszystkim zagrała trójka piłkarzy: Radosław Majewski, Dawid Janczyk oraz wspomniany Szymon Pawłowski. - Dobrze mi się grało w meczu z Anglią, ale na pewno szkoda tej niewykorzystanej sytuacji, bo cieszylibyśmy się ze zwycięstwa i nastroje byłby jeszcze lepsze, chociaż i tak jesteśmy zadowoleni jako drużyna z osiągniętego remisu - mówi nam Pawłowski.
Piłkarz KGHM Zagłębia Lubin miał dwie okazje do pokonania bramkarza rywali. Najpierw w pierwszej połowie jego strzał obronił Joe Hart, a w drugiej uderzył metr od bramki rywali. - Której okazji bardziej żal? Myślę, że tej drugiej, bo to była lepsza sytuacja i szkoda, że nie wpadła. Źle uderzyłem. Kiedy już przyjąłem piłkę miałem na celu takie właśnie wykończenie, ale nie wyszło tak, jak chciałem - opisuje zmarnowaną okazję Pawłowski. - Trener był zadowolony z tego, że walczyliśmy z Anglikami jak równy z równym. Pozostaje jednak niedosyt, bo byli oni do ogrania w tym spotkaniu - dodał.
21-letni piłkarz może ten mecz zaliczyć od udanych, bowiem często nękał defensywę rywali. Na trybunach było wielu menedżerów, którzy pewnie zapisali sobie nazwisko Pawłowskiego do notesu. - Nie myślę o tym pod tym względem, bo ja chciałem dobrze zagrać w kadrze. Każdy mecz w narodowych barwach jest ważny i każdy chce grać w reprezentacji i wypaść jak najlepiej. Ostatnio nie grałem w klubie, więc miałem okazję, by ciągle być w toku meczowym. Czy interesuje mnie gra w lidze angielskiej? (śmiech) Każdy chciałby grać w lidze angielskiej, ale moją ulubioną jest hiszpańska - zakończył z uśmiechem Szymon Pawłowski.