Michał Kołodziejczyk (WP SportoweFakty): Szybko się kończy mundial dla Polaków.
Kamil Grosicki: Został nam już tylko ostatni mecz, o honor. Jesteśmy naprawdę przybici tym, co się stało. W meczu w Kazaniu byliśmy bez szans, przeciwnik był od nas o parę klas lepszy pod każdym względem - piłkarskim, fizycznym, szybkościowym. Mundial przegraliśmy jednak w pierwszym spotkaniu z Senegalem. Tam zawiedliśmy naprawdę, przeciwko Kolumbii po prostu musieliśmy uznać wyższość przeciwnika. Uważam, że z silniejszym rywalem za kadencji Adama Nawałki się nie mierzyliśmy. Jakość podań Kolumbijczyków, którymi mijali dwie formacje naszego systemu, była poza naszym zasięgiem. Jestem załamany. Przyjeżdżałem do Rosji z wielkimi ambicjami i marzeniami. Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię.
[b]
Jak przyjął pan decyzję trenera, że rozpocznie mecz na ławce rezerwowych?[/b]
Mocno to przeżyłem, bo wydaje mi się, że nie zasłużyłem swoją grą, by stracić miejsce w pierwszym składzie w tak ważnym meczu dla polskiej piłki. Trener chciał jak najlepiej wykorzystać moje umiejętności w drugiej połowie, ale ciężko mi było coś zmienić grając przeciwko takiemu przeciwnikowi. Wszedłem na boisko i praktycznie nie miałem kontaktów z piłką, stałem tyłem do bramki, to nie była moja gra.
Nic nie dało się zrobić?
Chciałem bardzo, modliłem się przed wejściem, żeby to był ten dzień, kiedy uszczęśliwię polskich kibiców. Nie udało mi się. Nie mam pretensji do trenera, że miał na mnie inny pomysł, jednak inaczej nastawiam się do gry, gdy wiem, że zacznę mecz w pierwszym składzie, inaczej przygotowuję się do takiego występu w głowie. Po Senegalu nawet przez głowę mi nie przeszło, że z Kolumbią nie zagram od początku. To był pierwszy mecz o stawkę u tego trenera, którego nie zacząłem od pierwszej minuty. To miał być element zaskoczenia Kolumbijczyków… Ale ja trenerowi Nawałce wszystko zawdzięczam, nie powiem na niego złego słowa. Chciał jak najlepiej dla drużyny.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Jacek Gmoch rozżalony po meczu: Chciałem przeprosić wszystkich kibiców
Szukamy przyczyn waszego tragicznego występu na mundialu. Czym różniły się przygotowania w porównaniu z Euro 2016?
Były takie same, jak dwa lata temu, ale łatwo zauważyć, że tym razem coś nie grało. Pojawiło się też wielu młodych, nowych zawodników, którzy byli na zgrupowaniu pierwszy czy drugi raz.
Za dużo było takich zawodników?
Nie do mnie pytanie, nie będę oceniał moich kolegów. Każdy dostał szansę, chciał zagrać jak najlepiej. Jesteśmy jedną drużyną - razem wygrywamy, razem też przegrywamy. Coś nie wyszło. Ciężko mi teraz mówić, bo nie chcę powiedzieć czegoś na gorąco, ale nie byliśmy nawet tą reprezentacją ze sparingów po wygranych eliminacjach. Wtedy, chociaż traciliśmy bramki, to jednak stwarzaliśmy także okazje grając nawet z silnymi przeciwnikami - Urugwajem, Koreą Południową czy Chile. W Rosji zabrakło nam umiejętności… Zresztą, wszystkiego nam zabrakło.
Może warunki w Soczi nie były jednak najlepsze? Może było za gorąco?
Mieliśmy i mamy bardzo dobre warunki do pracy i odpoczynku. Ciągle wracam do tego meczu z Senegalem, tam wyglądaliśmy fatalnie. Ten mecz przegraliśmy chyba w głowach, nie znajduję innych przyczyn. Może przygniotła nas presja. Przeciwko Kolumbii walczyliśmy, staraliśmy się, ale nic nie udało nam się stworzyć, bo przeciwnicy byli bardzo mocni. Teraz będziecie analizować, szukać przyczyn tego, co się stało, ale to my będziemy musieli sobie poradzić z tym, co się stało. Podczas zgrupowania w Arłamowie powiedziałem panu, że nie chcielibyśmy nagle spaść z siódmego piętra na parter, a wyszło na to, że wpadliśmy do piwnicy. Tak się czuję. Cztery lata ciężkiej pracy, pięknych chwil, można zawalić dwoma spotkaniami. Jestem jednym z bardziej doświadczonych zawodników tej reprezentacji, nie dałem tyle, ile mogłem, ile powinienem dać.
A może meczu z Senegalem wcale nie przegraliście w głowach, tylko przez gorsze warunki fizyczne?
Przed mundialem rzeczywiście myślałem, że siła naszych przeciwników będzie znacznie większa od naszej, ale w trakcie gry tego nie odczuwałem. Straciliśmy dwie kuriozalne bramki i coś w nas pękło. Na wielkich turniejach nie można popełniać tak dużych błędów w obronie, bo przeciwnik od razu je wykorzystuje. Nasz atak w ogóle nie istniał. Jakaś przebitka, przypadek, coś się udało. Strzeliliśmy jednego gola, po rzucie wolnym. A przecież w eliminacjach zawsze stwarzaliśmy sobie okazje pod bramką rywali. Jestem zawodnikiem linii ofensywnej więc oczywiście za wszystko biorę odpowiedzialność. Nic nam wyszło tak, jak trzeba.
To dobry pomysł, żeby w tak ważnym meczu jak z Kolumbią grać w eksperymentalnym składzie?
Rzeczywiście, zagraliśmy w takim składzie po raz pierwszy, a przecież nie jest łatwo się tak nagle zgrać. Przez parę lat mówiliście, że jesteśmy przewidywalnym zespołem, że nie ma nowych zawodników. Ale graliśmy i mieliśmy wypracowane schematy. Teraz doszli nowi piłkarze, wprowadzili do zespołu świeżość, nową jakość. Przemeblowania w taktyce wymusiły też kontuzje.
Co teraz będzie z reprezentacją?
Na pewno coś nowego, musi nastąpić jakieś oczyszczenie, odpowiemy sobie na pytania co się stało, ale będziemy dalej walczyć. Dla mnie gra w reprezentacji jest czymś szczególnym, największą dumą. Porażkę w klubie przeżywałbym inaczej niż taką na mundialu, kiedy czułem wsparcie prawie 40 milionów Polaków. Oglądali nas, wspierali, te dzieci… Przecież jesteśmy ich idolami. I co my teraz zrobiliśmy…
Chce wam się grać z Japonią czy wolelibyście już wrócić do domów?
Sami wiecie, jak to teraz jest. Jesteśmy psychicznie zmęczeni tym, co wydarzyło się w Moskwie i Kazaniu. Ale musimy dobrze zagrać dla naszych kibiców chociaż ten mecz o honor, w jakimś minimalnym procencie odwdzięczyć im się za doping, za to bycie z kadrą. Należy im się.
Może starsi zawodnicy w tej reprezentacji poczuli się już zbyt pewnie i swobodnie?
Mecz z Kolumbią pokazał, że trener nie kierował się nazwiskami przy ustalaniu składu. Nie bał się postawić na młodych i niedoświadczonych. Miał wizję i podejmował decyzje zgodnie ze swoim przekonaniem.
Nie pękło coś w tej drużynie? Atmosfera nadal była tak dobra, jak na Euro?
Atmosfera zawsze jest świetna, kiedy są wyniki. Do meczu z Senegalem było bardzo dobrze, po meczu - nie ma co ukrywać, że nastroje siadły. Chcieliśmy się jeszcze zjednoczyć i pokazać, że jesteśmy drużyną w meczu z Kolumbią, ale zabrakło nam piłkarskich atutów.