Śląsk Wrocław ma dość specyficzną sytuację w tabeli ekstraklasy. Wrocławianie byli pierwszym zespołem, który zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie, a także stracił szansę na walkę w europejskich pucharach. Zawodnicy trenowani przez Ryszarda Tarasiewicza ugruntowali swoją pozycję w ligowej tabeli. Teraz przed Śląskiem pojedynek, którego nikt we Wrocławiu nie lekceważy. Stawką jest pierwsze trofeum dla klubu po 22 letniej przerwie. - W lidze jesteśmy na pozycji, która nie grozi nam spadkiem, nie mamy też szans na grę w europejskich pucharach. Gramy teraz o to, aby każdy z nas mógł się pokazać trenerowi na najbliższy sezon. Finał w środę jest teraz najważniejszy. Musimy wygrać ten puchar, żeby mieć ukoronowanie tego naszego dobrego sezonu - mówi napastnik Kamil Biliński.
Mimo, że wrocławianie w lidze grają już praktycznie o nic, to w każdym meczu muszą dawać z siebie wszystko, bo inaczej mogą narazić się na gniew opiekuna Śląska. - Trener wpaja nam, żebyśmy w nawet w konfrontacjach, które nam nic nie dają grali na sto procent swoich możliwości. Szkoleniowiec nam nie pozwoli odpuścić żadnego spotkania. Gramy także o pieniądze, które klub daje nam za zwycięskie pojedynki - dodał najlepszy strzelec Młodej Ekstraklasy.
Wychowanek Śląska wyjawił swojego faworyta do tytułu Mistrza Polski. O przyjaźni pomiędzy kibicami Śląska i Wisły Kraków nie trzeba nikomu mówić. Także piłkarze drużyny z Wrocławia liczą, że miano najlepszej drużyny w Polsce przypadnie krakowianom. Gracze Tarasiewicza mogą w znaczący sposób pomóc Białej Gwieździe. Przed ekipą z Dolnego Śląska jest jeszcze przecież mecz z warszawską Legią. - Będziemy się starali, żeby grać jak najlepiej do samego końca i odbierać punkty tym najlepszym. Liczę na to, by Wisła Kraków coś ugrała i to ona zdobyła Mistrzostwo Polski. Jest przyjaźń pomiędzy naszymi i ich kibicami, więc fajnie by było, jakby to właśnie Biała Gwiazda okazała się najlepszą drużyną w kraju - stwierdził Biliński.
W ostatniej kolejce ekstraklasy Śląsk w Krakowie zmierzy się właśnie z Wisłą. Niewykluczone, że właśnie to spotkanie zadecyduje o tytule Mistrza Polski. - Gdy w 90. minucie, przy jednobramkowym prowadzeniu Wisły, znajdę się w sytuacji sam na sam, to strzelę bramkę dla Śląska. Koledzy są poza boiskiem, na zielonej murawie ich nie ma. To jest tylko sentyment pozaboiskowy. Trzeba walczyć do końca i strzelać w każdej okazji, nawet swoim kolegom - wyjaśnia wychowanek Śląska.
Teraz przed ekipą z Dolnego Śląska jednak bardzo ważne spotkanie. W środę piłkarze Ryszarda Tarasiewicza staną przed szansą wywalczenia Pucharu Ekstraklasy. Dużą szansę na grę w tej potyczce ma właśnie Biliński, który od pewnego czasu regularnie pojawia się na boisku w końcówkach potyczek. - Nie wiem jak długo zagram w finale. Czas pokaże. To się okaże czy w ogóle wejdę na boisko - zakończył napastnik.