Rozbita Korona

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie zawsze całą odpowiedzialnością za słabe wyniki można obarczać sędziego, czy kontuzje w zespole. Porażka po kiepskiej grze z wyraźnie słabszym przeciwnikiem nie może znaleźć wiarygodnego wytłumaczenia. Piłkarze Korony po dobrej rundzie wiosennej nastawili się na grę o awans, ale swoich aspiracji nie zdołali poprzeć należytą postawą na boisku.

W tym artykule dowiesz się o:

Do zajmującego miejsce barażowe Znicza Pruszków kielczanie tracą cztery punkty. Kolejna żałosna porażka podopiecznych trenera Włodzimierza Gąsiora podkreśliła słabość drużyny Korony i brak w jej szeregach zawodników, którzy w trudniejszych momentach umieliby wziąć na siebie ciężar gry.

- Brakuje nam koncepcji na grę. Umiemy utrzymać się przy piłce, ale nic z tego nie wynika, bo później ją tracimy i właściwie nie stanowimy zagrożenia - mówi Radosław Cierzniak, bramkarz kieleckiego zespołu. - Jest jeszcze kilka kolejek do końca i na pewno będziemy walczyć o te punkty, które są jeszcze do zdobycia. To jedyna obietnica, jaka może wypłynąć z moich ust - dodaje golkiper Korony.

Atmosfera po przegranej z Wartą 0:3 wydaje się być nieciekawa w szatni kieleckiej drużyny. Nie kryje rozczarowania rozwojem sytuacji Łukasz Cichos, który w minionej rundzie strzelił dla Tura Turek 10 goli, a w tej obecnej miał być wzmocnieniem linii napadu ekipy ze stolicy Gór Świętokrzyskich. - Okazuje się, że życie bardzo brutalnie weryfikuje plany. Musimy wziąć się w garść - podkreśla zawodnik.

Pomimo słabszej gry kielczan w tej części sezonu, trener Gąsior wciąż cieszy się zaufaniem ze strony działaczy. - Przed sezonem zostało jasno powiedziane, że szkoleniowiec ma 3 lata na wywalczenie awansu do ekstraklasy i zarazem zbudowanie silnego zespołu. Jeśli mamy szansę już teraz włączyć się do gry o ekstraklasę, to czemu mamy nie próbować? Z drugiej strony, jeśli teraz się nie uda, to nic się nie stanie - podkreśla Tadeusz Dudka, prezes Korony.

Źródło artykułu: