ME: Skuteczni do bólu - relacja z meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław

Młodzieżowcy Śląska zademonstrowali w niedzielę stuprocentową skuteczność. W pojedynku z Lechem wrocławianie oddali zaledwie dwa strzały, ale oba zamienili na bramki i odnieśli zwycięstwo 2:0. Drużyna Jerzego Cyraka prezentowała się lepiej, lecz raziła nieskutecznością. Dość powiedzieć, że poznaniacy nie wykorzystali nawet rzutu karnego. Efekt? Zeszli z boiska bez punktów.

Pierwsza połowa nie była ciekawa. Gospodarze posiadali optyczną przewagę, jednak sytuacje strzeleckie stwarzali niezmiernie rzadko. W 17. minucie szansę na otwarcie wyniku miał Anderson Cueto. Peruwiańczyk otrzymał prostopadłe podanie od Dawida Kucharskiego i minimalnie chybił celu uderzając z ostrego kąta.

Tuż przed przerwą niezłych okazji nie wykorzystali też Łukasz Białożyt i Kucharski. Ten pierwszy spudłował z 16 metrów, z kolei defensor Kolejorza przymierzył celnie z rzutu wolnego, lecz świetną paradą popisał się Jacek Sajak.

Prawdziwe emocje rozpoczęły się w drugiej części gry. W 53. minucie powinno być 1:0 do Lecha. Po dośrodkowaniu Białożyta, kapitalną okazję miał Haris Handzić. 19-letni Bośniak kilkakrotnie próbował uderzać z bliskiej odległości, ale za każdym razem zbyt długo układał sobie piłkę do strzału, przez co był skutecznie blokowany. Ostatecznie wrocławianie przejęli futbolówkę i wyprowadzili zabójczy kontratak. Rajdem przez pół boiska popisał się Kamil Biliński. Napastnik Śląska przymierzył kapitalnie z 18 metrów i nie dał Jasminowi Buriciowi żadnych szans na skuteczną interwencję. Piłka ugrzęzła w siatce tuż przy słupku.

Po dość niespodziewanej utracie gola, podopieczni Jerzego Cyraka rzucili się do odrabiania strat i mieli kilka szans na wyrównanie. W 59. minucie kąśliwy strzał z linii pola karnego oddał Mateusz Możdżeń i Sajak końcami palców wybił futbolówkę na rzut rożny. Dziesięć minut później gospodarze mieli jeszcze lepszą okazję na bramkę, bowiem egzekwowali jedenastkę. Arbiter wskazał na "wapno" po tym, jak Kamil Suppan wcielił się w rolę golkipera i rękami obronił uderzenie Białożyta z ostrego kąta. Obrońca Śląska otrzymał czerwoną kartkę, a do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Kucharski. Defensor Kolejorza strzelił w lewy róg bramki, ale Sajak wyczuł jego intencje i, ku rozpaczy lechitów, złapał futbolówkę.

Lech nie wykorzystał zatem wybornej okazji, a później nie był już w stanie groźniej zaatakować. Śląsk natomiast nieźle radził sobie w liczebnym osłabieniu, w dodatku w doliczonym czasie gry podwyższył prowadzenie. Duży udział przy tym golu miał jednak Paweł Przybylski, który stracił piłkę na własnej połowie na rzecz Jana Duraja. 20-letni napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem i pokonał go ze stoickim spokojem.

Śląsk wygrał we Wronkach 2:0, prezentując stuprocentową skuteczność. Wrocławianie oddali dwa strzały i zdobyli dwa gole. Lech natomiast uderzał aż 17-krotnie, a mimo to nie znalazł sposobu na zmuszenie Sajaka do kapitulacji.

Po ostatnim gwizdku sędziego szkoleniowiec Kolejorza, Jerzy Cyrak nie krył rozczarowania. - Mieliśmy mnóstwo sytuacji, w tym rzut karny, których nie wykorzystaliśmy. Czasami tak bywa, że rywal oddaje dwa strzały i zdobywa dwa gole. Szkoda, że skończyło się naszą porażką, gdyż uważam, że pod względem rozgrywania piłki spisywaliśmy się całkiem nieźle. Nie podłamała nas też utrata pierwszej bramki, bo później mieliśmy kilka okazji do wyrównania - ocenił opiekun gospodarzy.

Jaką opinię na temat tego meczu miał trener wrocławian? - Zaprezentowaliśmy idealną skuteczność i trzeba się z tego cieszyć. Lech miał optyczną przewagę, stworzył więcej sytuacji, ale liczy się to, co w siatce. Cieszy kolejne trafienie Kamila Bilińskiego. Myślę, że ten zawodnik już niebawem będzie seryjnie strzelał gole w ekstraklasie - stwierdził Andrzej Ignasiak.

Dzięki zwycięstwu we Wronkach Śląsk wyprzedził Lecha w tabeli i ma nad nim dwa punkty przewagi. Oba zespoły plasują się w środku stawki.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)

0:1 - Biliński 53'

0:2 - Duraj 90+2'

W 69. minucie Dawid Kucharski (Lech) nie wykorzystał rzutu karnego (Jacek Sajak obronił).

Składy:

Lech Poznań: Burić - Jasiński (59' Kamiński), Przybylski, Kucharski, Królak (66' Woźniak), Wicberger (46' Drygas), Czechanowski, Białożyt, Cueto (46' Handzić), Możdżeń, Olszak (46' Wrzeszcz).

Śląsk Wrocław: Sajak - Bąk, Kaśnikowski, Suppan, Cap, Szydziak (46' Duraj), Małecki, Tymiński, Baranowski (70' Bodnar), Kaczmarek, Biliński (90+1' Góral).

Żółte kartki: Jasiński (Lech) oraz Suppan, Cap, Biliński (Śląsk).

Czerwona kartka: Suppan /68' za zagranie ręką/ (Śląsk).

Sędzia: Tomasz Cwalina (Gdańsk).

Widzów: 128.

Najlepszy piłkarz Lecha: Łukasz Białożyt.

Najlepszy piłkarz Śląska: Jacek Sajak.

Najlepszy piłkarz meczu: Jacek Sajak.

Statystyki I połowy:

strzały - 6:0

strzały celne - 2:0

strzały niecelne - 4:0

rzuty rożne - 3:0

spalone - 2:1

Statystyki II połowy:

strzały - 11:2

strzały celne - 6:2

strzały niecelne - 5:0

rzuty rożne - 6:2

spalone - 4:0

Statystyki całego meczu:

strzały - 17:2

strzały celne - 8:2

strzały niecelne - 9:0

rzuty rożne - 9:2

spalone - 6:1

Komentarze (0)