Szkoleniowiec Korony jest znany ze swojej twardej ręki. Jeszcze przed sezonem byliśmy świadkami w Kielcach chociażby słynnej afery z klapkami. Podczas obozu przygotowawczego, Szwajcar zakazał swoim piłkarzom spożywania posiłków w japonkach, co odbiło się szerokim echem w polskim światku piłkarskim.
Pomimo kontrowersji wokół zachowania trenera, jego metody szkoleniowe przez długi czas działały bez zarzutu. Złocisto-Krwiści powtórzyli wynik sprzed roku i wywalczyli miejsce w grupie mistrzowskiej. Ponadto awansowali do półfinału Pucharu Polski. Im dalej w las, tym było gorzej. Runda finałowa to dla zawodników to pasmo porażek i upokorzeń, a finał na PGE Narodowym wraz z perspektywą historycznego awansu do europejskich pucharów, przeszedł piłkarzom dosłownie koło nosa.
Wygląda na to, że po 36. kolejce przelała się czara goryczy. Przegrany 1:4 mecz z Wisłą Płock obnażył wszelkie braki Korony, zarówno w defensywie jak i ofensywie. 51-latek podczas konferencji prasowej otwarcie skrytykował swoich zawodników i zarzucił im absolutny brak zaangażowania. - Jeżeli moi piłkarze mają choć trochę charakteru, powinni oddać kibicom pieniądze, które wydali na wyjazd na ten mecz - podsumował.
Znając restrykcyjnego trenera, niewykluczone, że już wkrótce wszystkie osoby, które postanowiły spędzić niedzielne popołudnie, oglądając kompromitację swojej drużyny, otrzymają dość niespodziewane przelewy na swoje konta. A co do rehabilitacji na polu sportowym - drużynie z województwa świętokrzyskiego pozostaje jeszcze mecz na Kolporter Arenie. Rywalem będzie równie słabe Zagłębie Lubin. Wygrana lub remis pozwoli zająć kielczanom 7. lokatę na zakończenie sezonu.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Wybór 35 zawodników na MŚ to show. Rozbudza wyobraźnię kibiców