LM: Liverpool w półfinale! Furia Pepa Guardioli

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Mohamed Salah
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Mohamed Salah

A jednak! Liverpool w półfinale Ligi Mistrzów! Drużyna The Reds wygrała w rewanżu z Manchesterem City 2:1, ale kto wie jakby skończył się wtorkowy mecz, gdyby sędziowie uznali prawidłowo strzelonego gola przez gospodarzy. Pep Guardiola wpadł w furię.

- Mamy 90 minut, spróbujemy - mówił przed rewanżem Pep Guardiola. Trener Manchester City zdawał sobie sprawę, że jeśli jego zespół chce odrobić straty z pierwszego meczu (na Anfield Liverpool wygrał 3:0) musi zagrać nie tylko bezbłędnie, ale wręcz perfekcyjnie. Obywatele wierzyli w wielki pościg, zakończony awansem do półfinału Ligi Mistrzów.

Z punktu widzenia gospodarzy mecz nie mógł się lepiej rozpocząć. Jedna z pierwszych akcji przyniosła Manchesterowi City gola. Raheem Sterling wymusił błąd van Dijka przy wyprowadzaniu piłki, a po chwili idealnie wybiegł do prostopadłego podania i świetnie obsłużył Gabriela Jesusa.

Liverpool był w pierwszej połowie zagubiony. Obrońcy reagowali nerwowo, wymiana kilku celnych podań była problemem, a ofensywne trio na czele z Salahem nie wypracowało żadnej okazji. Juergen Klopp nerwowo stąpał z nogi na nogę, pokrzykując coś w stronę swoich skrzydłowych. Nie pomagało.

Kilka minut przed przerwą gospodarze zdobyli drugiego gola, którego sędzia niesłusznie nie uznał. Loris Karius niepewnie wypiąstkował piłkę, a ta trafiła w kolano Jamesa Milnera i spadła pod nogi Leroy'a Sane. Arbiter liniowy nieśmiało uniósł chorągiewkę, ale o spalonym nie mogło być mowy. Po krótkiej konsultacji decyzji jednak nie zmieniono. Gospodarze nie mogli się z tym pogodzić. Nie wytrzymał Guardiola, który rzucił w stronę rodaka kilka nieprzyjemnych słów za co został wyrzucony na trybuny.

W drugiej połowie Manchester nie atakował już tak zaciekle i pojawiły się okazje dla Liverpoolu, które The Reds z zminą krwią wykorzystali. W 56. minucie Mohamed Salah, a w 77. minucie Roberto Firmino rozwiali nadzieję rywala na odrobienie strat. Egipcjanin "podcinką" dobił strzał Mane, Brazylijczyk zaś skorzystał z fatalnej pomyłki Otamendiego przy wyprowadzaniu piłki i strzałem od słupka w długi róg ostatecznie uciszył kibiców na Etihad Stadium.

Siedzący na trybunach Guardiola na znak rezygnacji schował głowę w dłoniach. Wielkiego pościgu nie było, a na stadionie w Manchesterze zabrzmiał charakterystyczny dla Liverpoolu przebój "You'll Never Walk Alone".

Manchester City - Liverpool FC 1:2 (1:0)
1:0 - Gabriel Jesus 2'
1:1 - Mohamed Salah 56'
1:2 - Roberto Firmino 77'

pierwszy mecz: 0:3, awans: Liverpool FC

Składy:

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Nicolas Otamendi, Aymeric Laporte, Bernardo Silva (74' Ilkay Gundogan), Fernandinho, Kevin De Bruyne, David Silva (66' Sergio Aguero), Leroy Sane, Raheem Sterling, Gabriel Jesus.

Liverpool FC: Loris Karius - Trent Arnold (81' Nathaniel Clyne), Virgil van Dijk, Dejan Lovren, Andrew Robertson, Alex Oxlade-Chamberlain, James Milner, Georginio Wijnaldum, Mohamed Salah (89' Danny Ings), Sadio Mane, Roberto Firmino (81' Ragnar Klavan).

Żółte kartki: Ederson, B. Silva, (Manchester) oraz Mane, Arnold, Firmino, van Dijk (Liverpool).

Sędzia: Antonio Mateu Lahoz (Hiszpania).

ZOBACZ WIDEO Ronaldo znów trafił. Atletico nie dało się ograć w derbach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (15)
avatar
Manuel
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mohamed Salah jest wielki, wiedziałem że w tym meczu też zaliczy bramkę. To trio Salah, Firmino, Mane jest jak maszyna do strzelania bramek. Szkoda ze odszedł z Liverpoolu Phillipe Coutinho . T Czytaj całość
Chriss1974
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
,,A jednak Liverpool".....co to za tytuł...nie wiem , zachowuja sie jakby ich bolaly zeby. Oczywiscie, ze był błąd sędziego ale nikt tak naprawde nie wiem co moglo by się wydarzyc. 
avatar
AlexLFC
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
a pierwsza bramka dla City tez podoarwoana bo Sterling ewidentnie faulowal Van Dijka, jakos nikt tego nie widzi. zasluzony awans Liverpoolu i tyle w temacie. 
avatar
złoto brody
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teraz to gdybać można sobie na milion sposób. Jak już pisałem wcześniej. W takich meczach nie zostawia się wyniku w rękach sędziego, czy kogokolwiek. Ja mimo wszystko cieszę się, że kolejny raz Czytaj całość
avatar
Mirafal
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie "You never walk alone" tylko "You'll never walk alone".
Jak przytaczasz piosenkę Perfectu to piszesz "Nie płać Ewka" czy "Nie płacz Ewka" ?