- Czeka mnie inne wyzwanie, niż praca w klubie - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Jacek Magiera, który do tej pory samodzielnie opiekował się rezerwami Legii (2014-2015), I-ligowym Zagłębiem Sosnowiec (2016) i pierwszą drużyną Legii (2016-2017).
Ze stołeczną ekipą sięgnął po mistrzostwo Polski w minionym sezonie. Z Legii został zwolniony 13 września 2017 roku, a trzy miesiące później został zastępcą dyrektora sportowego ds. rozwoju piłki młodzieżowej PZPN.
- Przez trzy miesiące wprowadziliśmy kilka nowych projektów. Nie nudziłem się, współpracowałem z różnymi trenerami. Przygotowywałem się do tej roli. O tym, że turniej zostanie przyznany Polsce dowiedziałem się w piątek - opowiada.
Magiera doskonale wie, jak smakuje gra na turnieju rangi mistrzowskiej w kategorii młodzieżowej. - 25 lat temu sam grałem na podobnej imprezie, mistrzostwach świata do lat 17 i zajęliśmy wówczas czwarte miejsce - przyznaje.
Teraz liczy, że mistrzostwa świata będą bodźcem do pracy dla młodych piłkarzy. - Bardzo mała liczba zawodników 19 i 20-letnich gra w klubach Ekstraklasy. Mam nadzieję, że MŚ U20 w Polsce będzie dla nich bodźcem do pracy - podkreśla.
- Selekcja już się rozpoczęła. Przyjrzałem się niektórym piłkarzom i na dzisiaj nikomu nie zamykam drzwi do kadry. Ci, którzy występują obecnie w drużynach młodzieżowych są teoretycznie najbliżej podstawowego składu, ale rok to w futbolu młodzieżowym mnóstwo czasu - ocenia Jacek Magiera.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #17. Będą nowości na MŚ 2018. Tomasz Iwan: Trudno to opisać