W styczniu Alexis Sanchez dopiął swego i opuścił Arsenal FC. Wcześniej piłkarz wielokrotnie powtarzał, że chce odejść z klubu. Był rozczarowany wynikami osiąganymi przez Kanonierów. Walka o czwarte miejsce w tabeli nie spełniała jego ambicji. Celem Sancheza była rywalizacja o mistrzowski tytuł.
Reprezentant Chile prowadził negocjacje z Manchesterem City i Manchesterem United. Wybrał Czerwone Diabły i dotychczas wystąpił w dziewięciu meczach, w których strzelił jedną bramkę i zaliczył dwie asysty. Nie są to statystyki, które wywołałyby euforię u Jose Mourinho, ale menedżer wciąż darzy go dużym kredytem zaufania.
Po odejściu Sancheza Arsenal zawodzi. Londyńczycy mają matematyczne szanse na to, by zakończyć rozgrywki na czwartym miejscu, co dawałoby awans do Ligi Mistrzów. Mogą jednak zapewnić sobie przepustkę do tych prestiżowych rozgrywek, ale żeby tak się stało, muszą wygrać Ligę Europy. To główny cel zespołu na ten sezon.
Wyniki są dalekie od ideału, lecz znacznie poprawiła się atmosfera w drużynie. Po zakończeniu ciągnącej się tygodniami transferowej sagi gracze Arsenalu odetchnęli z ulgą. Według dziennikarza Raphaela Honigsteina, Sanchez nie był lubiany przez kolegów z szatni. - To czy się poprawili jako drużyna, to inna historia, ale myślę, że teraz to bardziej szczęśliwa szatnia - przyznał.
Sanchez wielokrotnie krytykował kolegów i menedżera Arsene'a Wengera za styl i słabą grę, co nie przekładało się na kolejne zwycięstwa. Z opinii wygłoszonej przez Honigsteina można wywnioskować, że zarówno Chilijczyk, jak i pozostali zawodnicy cieszyli się z odejścia Sancheza.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Kolejne kłopoty Krychowiaka. Bluzgi z trybun