Mariusz Pawełek stracił czucie w lewej ręce. "Powoli wszystko wraca do normy"

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Mariusz Pawełek opatrywany podczas meczu z Lechem
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Mariusz Pawełek opatrywany podczas meczu z Lechem

Paraliż lewej ręki zmusił Mariusza Pawełka do opuszczenia placu gry już w 29. minucie meczu Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań (1:5). Zawodnik na szczęście czuje się już lepiej.

Bramkarz Jagiellonii Białystok opuścił boisko po niespełna pół godzinie gry hitowego starcia z Lechem Poznań (1:5). Jak poinformował na Twitterze agent piłkarski Rafał Szczypczyk, powodem zmiany 37-latka był paraliż w jego lewej ręce, który na szczęście powoli ustępuje.

Problemy Pawełka rozpoczęły się po akcji "Kolejorza" z 13. minuty spotkania. Wtedy to próbujący strzelać głową Christian Gytkjaer  uderzył w okolice barku piąstkującego golkipera. Ten od razu zasygnalizował sztabowi problemy, jednak po chwili przerwy pokazał, że jest w stanie kontynuować grę.

Po akcji, w której Mario Situm zdobył wyrównującego gola (anulowanego później przez VAR - przyp. red.) okazało się, że zawodnik pochodzący z Lubomii będzie musiał jednak opuścić boisko. Wtedy to, w sporym zamieszaniu, na interweniującego Pawełka wpadło dwóch innych graczy, pogłębiając jego uraz. Były reprezentant Polski miał spore trudności z samodzielnym zejściem z boiska. Po meczu przyznawał, że na moment go "przyblokowało".

Piłkarz jest już po pierwszych badaniach. Jak długo potrwa jego przerwa w grze na razie nie wiadomo.

ZOBACZ WIDEO Rodrigo katem Sevilli. Trwa świetna seria Valencii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (2)
avatar
MZ1975
12.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Widział,co się święci i...strach Go sparaliżował.