Trochę na swój debiut w Levante musiał poczekać Armando Sadiku. Były napastnik Legii Warszawa w trzech pierwszych meczach nawet nie znalazł się w kadrze meczowej ekipy z Walencji. Tymczasem dość niespodziewanie starcie z Realem Betis rozpoczął od pierwszej minuty.
- To, że nie grałem, to jakby mieć ferrari i trzymać je w garażu, zamiast nim jeździć - przyznał Sadiku po odejściu z Legii w słynnej już rozmowie z "Przeglądem Sportowym". "Ferrari" nie odpalało w Warszawie i jak na razie nie odpala również w słonecznej Hiszpanii.
Albańczyk na początku spotkania uderzył silnie zza pola karnego i sprawił sporo problemów bramkarzowi Betisu. To była jednak jedyna okazja byłego zawodnika Legii. Zawodnik opuścił boisko z żółtą kartką na koncie w 65. minucie.
Jego Levante przegrało u siebie 0:2 z Betisem i jest w fatalnej sytuacji. To już 13. kolejny mecz bez zwycięstwa w lidze. Podopieczni Juana Muniza mają tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, a z taką formą będą mieli olbrzymie problemy z utrzymaniem.
Levante UD - Real Betis 0:2 (0:0)
0:1 - Chema (sam.) 55'
0:2 - Sergio Leon 69'
[multitable table=869 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Ronaldo zapomniał o kryzysie. Real nie dał szans Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]