Według dziennikarzy niemieckiego "Bilda", w poniedziałkowym meczu w Dortmundzie (początek o 20:30) pomiędzy miejscową Borussią i FC Augsburg na trybunach zasiądzie około 68 tysięcy kibiców.
Sam stadion pomieści 83 tysiące fanów. Tym samym zabraknie 15 tysięcy sympatyków Borussii, w tym tych najbardziej zagorzałych, którzy zwykle prowadzą na stadionie doping. To niespotykana sytuacja, ponieważ zazwyczaj obiekt w Dortmundzie wypełnia się do ostatniego miejsca.
Bojkotując poniedziałkowe starcie, kibice po raz kolejny chcą wyrazić swój protest przeciwko spotkaniom Bundesligi w pierwszy dzień tygodnia. Szefowie niemieckiej ekstraklasy piłkarskiej zdecydowali się wprowadzić ten termin w bieżącym sezonie. Debiut nastąpił w 23. kolejce rozgrywek, kiedy w poniedziałek 19 lutego Eintracht Frankfurt podjął RB Lipsk.
W trakcie i przed meczem kibice gospodarzy pokazali co sądzą o takim pomyśle w Bundeslidze. Pojedynek rozpoczął się nieco później niż planowano, bowiem fani Eintrachtu otoczyli boisko. Zgodził się na to klub.
ZOBACZ WIDEO Słupek, poprzeczka i dwie bramki - działo się w meczu 1. FSV Mainz - VfL Wolfsburg [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
To nie była jednak jedyna forma protestu. Również druga połowa nie wystartowała planowano. Zanim piłkarze wybiegli na murawę służby porządkowe musiały uporać się z tysiącem piłeczek tenisowych, które poleciały na boisko w formie protestu.
Na razie Bundesliga nie zareagowała na pierwszy protest. Ciężko spodziewać się także jakiś działań po bojkocie w Dortmundzie. Prawa do pokazywania poniedziałkowych meczów Bundesligi zostały sprzedane na trzy sezony i trudno wyobrazić sobie, by nagle przedstawiciele niemieckiej ekstraklasy mogli się z tego pomysłu wycofać.
Jakoś przykładowo na Ligę Mistrzów w środku tygodnia przychodzą z radością. Przecież tych poniedziałków dla BVB jest d Czytaj całość