Trenerski instynkt nie zawiódł Joana Carrillo. "W tym meczu potrzebowaliśmy Jesusa Imaza"

Newspix / FOT. PIXATHLON/ / Na zdjęciu: Joan Carrillo
Newspix / FOT. PIXATHLON/ / Na zdjęciu: Joan Carrillo

- Podobało mi się to, że w tej trudnej sytuacji nie straciliśmy pewności siebie - mówi po meczu 23. kolejki Lotto Ekstraklasy z Arką Gdynia (3:2) trener Wisły Kraków, Joan Carrillo.

Biała Gwiazda pokonała gdynian, choć od 11. minuty przegrywała 0:1, a tuż po objęciu prowadzenia dała je sobie odebrać. Ostatnie słowo należało jednak do krakowian, którym w 83. minucie zwycięstwo zapewnił Zoran Arsenić. To pierwsza domowa wygrana Wisły od 17 listopada - trzy ostatnie mecze przed własną publicznością 13-krotni mistrzowie Polski przegrali.

- To był trudny i skomplikowany mecz. Chcę przede wszystkim pogratulować moim piłkarzom, bo stanęli na wysokości zadania. Rywal postawił trudne warunki, bo to dobrze zorganizowany zespół, a do tego mecz na początku nam się nie ułożył. Gol na 0:1 na pięć, dziesięć minut zdezorganizował naszą grę, ale potem się podnieśliśmy i staraliśmy się doprowadzić do wyrównania - komentuje Joan Carrillo, dodając: - Padł gol, niestety ze spalonego, był też słupek. Nie chcę tego krytykować, bo spalony był ewidentny i VAR to wykazał, ale wiadomo, że tego typu sytuacje też nie do końca dobrze wpływają na psychikę zawodników oraz nastawienie do meczu, gdy bramka jest anulowana.

Tuż przed przerwą Wisła dopięła swego i za sprawą Jesusa Imaza doprowadziła do wyrównania: - Na szczęście zdołaliśmy wyrównać, a potem wyjść na prowadzenie, ale przez własną nieuwagę straciliśmy kolejnego gola i było 2:2. Podobało mi się jednak to, że w tej trudnej sytuacji nie straciliśmy pewności siebie, piłkarze wierzyli w to, że mogą wygrać i to są zasłużone dla nas trzy punkty.

W porównaniu z pierwszym wiosennym meczem z Lechią Gdańsk (1:1) trener Carrillo dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie: Patryka Małeckiego zastąpił wspomniany Imaz. I to był strzał w "10", bo Hiszpan był motorem napędowym zespołu.

- Zmiany robi się po to, aby wygrywać mecze i w tym sensie ta zmiana była i potrzebna i dobra. Chciałbym jednak podkreślić, że nie była to zmiana wymuszona postawą Patryka Małeckiego w meczu czy na treningach. Chodziło o to, że w tym konkretnym meczu potrzebowaliśmy umiejętności Imaza, tego, że potrafi "złamać linię" i przemieszczać się pomiędzy formacjami przeciwnika. Uznałem, że może być w tym meczu lepszym wyborem i jak widać, miałem rację - nie kryje satysfakcji Carrillo.

ZOBACZ WIDEO Czerwona kartka zabiła mecz. FC Barcelona znów na zwycięskiej ścieżce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (2)
avatar
Sxa
18.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no tak, tylko gdyby ściągnął .... zamiast ...... to nikt nie musiał by drżeć o wynik. 
Mimek
18.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Wisełka i Arsenić