Przypomnijmy, że w połowie stycznia dzięki "Gazecie Krakowskiej" Polskę obiegło nagranie treningu sekcji sportów walki Towarzystwa Sportowego "Wisła", na którym widać, jak dwie grupy mężczyzn stają naprzeciw siebie i na znak instruktora rozpoczynają ostrą bójkę. Według gazety nie było to nic innego, jak trening tzw. bojówki kibiców Białej Gwiazdy, która na klubowych obiektach od lat ma przygotowywać się do starć z chuliganami innych klubów.
Właścicielem siłowni, na terenie której odbył się wspomniany trening, jest Paweł Michalski, ps. "Misiek". To lider chuliganów Wisły, o którym zrobiło się głośno, gdy podczas rozegranego 20 października 1998 roku meczu Pucharu UEFA z Parmą rzucił z trybun nożem, trafiając w głowę Dino Baggio. Biała Gwiazda za ten wybryk "Miśka" została wykluczona na rok z rozgrywek UEFA, a sam Michalski został za to skazany na 6,5 roku więzienia.
Ujawniony przez "Gazetę Krakowską" film jest przedmiotem postępowania prokuratorskiego. Niesmak budzi to, że obiekty sportowe, na których działa Towarzystwo Sportowe "Wisła", są miejskie, a do klubu trafiły w ramach umowy dzierżawy z miastem, w której zaznaczono, że muszą być wykorzystywane zgodnie ze statutem Towarzystwa, a ten mówi o dbaniu, by "sportowcy godnie reprezentowali sport polski, krakowski i wiślacki".
TS "Wisła" prowadzi wszystkie sekcje Białej Gwiazdy oprócz piłkarskiej, która funkcjonuje w ramach Wisły Kraków SA, ale od sierpnia 2016 Towarzystwo jest właścicielem piłkarskiej spółki, a do tego oba podmioty łączy unia personalna - Marzena Sarapata jest jest prezesem obu klubów. Przy Reymonta 22 długo milczano w sprawie powiązań z "Miśkiem" i kontaktów z chuliganami, ale w środę zarząd klubu w końcu przerwał milczenie.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Ligi Francuskiej: PSG w finale po wygranej w Rennes. Brutalny faul Mbappe [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Prezes Wisły stwierdziła, że pojawiające się w mediach informacje dotyczące związków klubu z zamieszanymi w działalność przestępczą chuliganami to element gry, który ma na celu osłabić pozycję negocjacyjną klubu. Sarapata zabrała głos w sprawie podczas konferencji, na której poinformowała, że Wisła jest krok od pozyskania poważnego zagranicznego inwestora, który zostanie mniejszościowym udziałowcem klubu.
- Ten temat powraca w mediach jako zarzut i uznaliśmy, że najwyższy czas, aby porozmawiać o tym poważnie. Chcemy opowiedzieć, jak jest i dlaczego naszym zdaniem ten temat powraca. Zdajemy sobie sprawę, że jest to temat "klikalny", który dobrze się sprzedaje, ale naszym zdaniem za tym stoi temat dużo poważniejszy, a mianowicie wielomilionowych interesów. Nie chodzi o kibiców, nie chodzi o zarząd, bo my jesteśmy tylko pionkami w tej grze. Chodzi o majątek klubu, który jest dla wielu łakomym kąskiem, co pokazuje historia Wisły - stwierdziła Sarapata.
Prezes Wisły zwróciła uwagę, że klub jest łakomym kąskiem dla inwestorów ze względu na swoje tereny. Siedziba Białej Gwiazdy mieści się w samym centrum Krakowa, między miasteczkiem studenckim a Błoniami. Mało jest pod Wawelem atrakcyjniejszych terenów.
- Wisła Kraków to olbrzymi majątek, na który składa się nie tylko ekstraklasowa drużyna piłkarska i pełny uśmiechniętych ludzi stadion, ale także potężne i atrakcyjne nieruchomości, którymi możemy od roku swobodnie dysponować, a są one warte ponad 75 mln złotych. Od roku przyglądamy się, jaki ruch to generuje wokół Wisły i nie są to tylko uśmiechnięci kibice, ale są to również ruchy dla Wisły niebezpieczne. Mamy tego świadomość i staramy się zapobiegać jakimkolwiek niebezpieczeństwom - przyznała Sarapata, dodając: - Bardzo wielu przeszkadza to, że dobrze nam idzie, a nas to nie dziwi - wiemy, dlaczego tak jest i wiemy, że niektórym chodzi o olbrzymie pieniądze, a nam o dobro nadrzędne, jakim jest dobro Wisły Kraków, o poprawę warunków dla wszystkich sekcji, o poprawę bazy treningowej i o modernizację istniejących obiektów, a finalnie życzylibyśmy sobie powstania nowych.
Trzeba przyznać, że zarząd Wisły, którym kieruje Sarapata, działa bardzo sprawnie. Klub wychodzi na prostą pod względem organizacyjnym, finansowym i wizerunkowym. Sponsorzy garną się do Białej Gwiazdy, co ma korzystny wpływ na jej budżet, ale nie wszyscy zainteresowani patrzą na to przychylnie.
- Rośniemy w siłę i się rozwijamy wbrew nieżyczliwym prognozom. Słaba Wisła byłaby łatwym łupem, a jej rozwój wielu zainteresowanym przeszkadza. W takim kontekście widzimy to, co dzieje się wokół nas w mediach. Każda publikacja mająca na celu zdyskredytowanie naszej pracy o rzekomych powiązaniach zarządu czy klubu z grupami kibicowskimi rozumianymi przez media jako chuligani powoduje wizerunkowy krok w tył i upośledzenia nasze działanie. To każe nam się zajmować dementowaniem i komentowaniem, a nie tym, co istotne dla rozwoju klubu. To przede wszystkim utrudnia rozmowy z inwestorami i sponsorami. Nie przeszkodzi to nam jednak w dopięciu umowy, nad którą pracujemy od kilku miesięcy - zapewniła Sarapata.
Sarapata zagwarantowała, że choć kilka lat temu była pełnomocnikiem "Miśka" w sprawie cywilnej, a aktualny wiceprezes Wisły, Damian Dukat był menedżerem mieszczącej się na terenie klubu siłowni Michalskiego, to te kontakty nie mają związku z ich aktualną działalnością.
- Rozliczmy to raz na zawsze. Mówi się, że mamy nieformalne powiązania z grupami kibicowskimi, a z tego co wprost wynika z lektury materiałów dziennikarskich, to zawsze chodzi o jedną osobę. W roku 2014, w związku z wykonywaniem zawodu radcy prawnego, byłam pełnomocnikiem pana Pawła Michalskiego w sporze cywilnym o naruszenie dóbr osobistych - jest to fakt powszechnie znany. Jak wielokrotnie pisano i o czym wielokrotnie mówił pan prezes Dukat, na podstawie udzielonego pełnomocnictwa prowadził on istniejącą przy ulicy Reymonta 22 siłownię, która jest niezależnym od Wisły Kraków przedsięwzięciem biznesowym pana Pawła Michalskiego i jest prowadzona w wynajmowanych od Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków pomieszczeniach nieprzerwanie od czterech lat. Umowa najmu tych powierzchni została podpisana przez poprzedni zarząd Towarzystwa. Co za tym idzie i co oczywiste pan prezes Damian Dukat zna osobiście pana Michalskiego i spotykał się z nim, również prywatnie. Co również oczywiste, pan Michalski pojawia się w okolicach swojej własnej firmy oraz pozostaje w kontakcie z administracją wynajmującego mu powierzchnię Towarzystwa Sportowego "Wisła". Od czterech lat co miesiąc płaci regularnie czynsz rynkowy za zajmowane powierzchnie - przyznała Sarapata.
- Na pytania, czy pan Paweł Michalski zasiada we władzach Wisły, czy też nieformalnie nią rządzi odpowiedź brzmi: zdecydowanie nie. Ani on, ani żadna z osób, która nie figuruje we właściwych rejestrach jako ta, która jest sygnowana do zarządzania tym klubem. Jesteśmy bezsilni wobec wszelkiego tego typu insynuacji, że jest inaczej i nie będziemy tego komentować, ani teraz, ani w przyszłości. Ten temat uważam raz na zawsze za zamknięty - ucięła prezes Wisły.
Towarzystwo nie zamierza kończyć współpracy z Michalskim, który w terminie opłaca czynsz, a na terenie jego siłowni "nie dzieje się nic złego": - Analizowaliśmy ten temat wobec kontrowersji, które pojawiają się i zarząd podjął decyzję, że dopóki ta siłownia działa bez zarzutów, nie będziemy zajmować się wypowiadaniem umowy. Natomiast sekcja Trenuj Sporty Walki jest sekcją sportową Towarzystwa i może się do niej zapisać każdy, kto będzie opłacał składki członkowskie. Nie jestem ekspertem w dziedzinie sportów walki, ale mam kontakt z koordynatorem sekcji, który zapewnia, że odbywają się tam normalne treningi sportów walki. Nie będę dyskutować z wicemistrzem Europy w K1 - w razie wątpliwości proszę o kontakt z panem koordynatorem, Tomaszem Sararą.
Prezes Wisły nie spodobała się sugestia, że klub powinien rozwiązać sekcję sportów walki ze względu na straty wizerunkowe: - Nie wydaje mi się, że należałoby zlikwidować sekcję sportów walki. W każdym klubie podobne sekcje traktuje się prestiżowo, a jej przedstawiciele dążą do sukcesów. Ewentualna chęć likwidacji byłaby jedynie potwierdzeniem, że coś złego może się tam dziać, a dopóki nie dzieje się tam nic złego, to nie zamierzamy nic zmieniać. Kwestia zmiany wizerunku to działania na lata - nie stanie się to w rok, dwa ani w pięć. W niczym, co robimy w kontaktach z kibicami nie różnimy się od innych klubów