Pierwsza edycja Ligi Narodów rozpocznie się po mistrzostwach świata w Rosji, dokładnie jesienią, we wrześniu tego roku. Nasza kadra rywalizuje w najwyższej lidze - dywizji A.
- Fajne jest to, że zmierzymy się z zespołami z topu. Portugalia, mistrz Europy, tu nie trzeba się specjalnie rozwodzić. Włosi będą podrażnieni ze względu na to, że nie wywalczyli awansu na mistrzostwa świata. Mają mocną drużynę, na naszym poziomie, może nawet lepszą - komentuje Tomasz Hajto.
Były reprezentant Polski podchodzi do nowej formuły z dystansem. Głównym założeniem Ligi Narodów jest odejście od "nudnych meczów towarzyskich". Dodatkowo, cztery reprezentacje rywalizujące awansują z Ligi Narodów bezpośrednio na mistrzostwa Europy w 2020 roku.
- Nie wiem, czy to jest fajny pomysł... Sam jestem ciekaw, co to jest za produkt. Na razie jest wokół tego duży szum. Narzeka się, że piłkarze dużo zarabiają, ale prawda jest taka, że dochodzi im coraz więcej spotkań do rozegrania w sezonie.
- Dla mnie to na razie półprodukt. Takie preeliminacje. Nie wiem nawet, jak traktować te rozgrywki. To tak, jakbyśmy podniecali się pierwszymi rundami eliminacji Ligi Mistrzów - mówi Hajto.
Najlepsza drużyna w grupie awansuje do Final Four. Finały zaplanowano na czerwiec 2019 roku. Najgorsza z trzech reprezentacji spadnie do dywizji B.
[b]ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze komentują. "Liga Narodów wychodzi naprzeciw dominacji klubów"
[/b]