Kuriozum w Pucharze Anglii. Sędzia zignorował VAR i popełniał błąd za błędem

Getty Images / Mike Hewitt / Mario Vrancić (z lewej) i Tiemoue Bakayoko
Getty Images / Mike Hewitt / Mario Vrancić (z lewej) i Tiemoue Bakayoko

Tego jeszcze nie było. Podczas wtorkowego meczu Chelsea - Norwich (1:1) w Pucharze Anglii sędzia Graham Scott popełnił mnóstwo błędów i omal nie wypaczył wyniku, a wszystko przez to, że zignorował system VAR.

The Blues ostatecznie awansowali, ale pokonali niżej notowanego rywala dopiero w konkursie rzutów karnych (5:3).

Anglicy do powtórek podchodzą niechętnie, jednak testują system w Pucharze Anglii oraz Pucharze Ligi Angielskiej. W tych rozgrywkach podczas niektórych meczów arbitrzy mogą wysłuchać sugestii asystenta oglądającego spotkanie na monitorze, bądź samemu do niego podejść.

Graham Scott tymczasem kompletnie się pogubił, w efekcie nie podyktował dla Chelsea dwóch rzutów karnych, a jakby tego było mało, karał zawodników za nurkowanie. Pierwsza błędna decyzja miała miejsce przed przerwą, gdy Jamal Lewis bezpardonowo sfaulował w obrębie szesnastki Davide Zappacostę. Włoch musiał skorzystać z pomocy lekarskiej, a sędzia - zamiast wskazać na "wapno" - puścił grę, nie korzystając z VAR-u.

Z kolei tuż po rozpoczęciu dogrywki Graham Scott nie zauważył przewinienia Timma Klose na Willianie i tym razem także nie obejrzał powtórki, a jakby tego było mało, pokazał jeszcze Brazylijczykowi żółtą kartkę za symulowanie. Co do zasadności podyktowania jedenastki nie miał wątpliwości nawet winowajca. Obrońca Kanarków przyznał po spotkaniu, że kopnął rywala.

Wściekłość Antonio Conte

Menedżer Chelsea był sfrustrowany decyzjami arbitra, zwłaszcza że później ten jeszcze wyrzucił z boiska Pedro Rodrigueza i Alvaro Moratę. Atmosfera była niesamowicie napięta, bo Scott konsultował decyzje z sędzią VAR w błahych sytuacjach, pomijając te, które miały największy wpływ na wynik.

- Willian był faulowany bezdyskusyjnie, dokładnie to obejrzałem. Sędzia natomiast podjął decyzję o żółtej kartce i zrobił to tak szybko, jakby nie miał żadnych wątpliwości. Powinien poczekać, porozmawiać z asystentem VAR i dopiero wtedy zdecydować co dalej. Każdy, kto widział powtórkę, musiał mieć wątpliwości - ocenił Antonio Conte.

Menedżer Chelsea podkreśla, że na razie wideoweryfikacja w Anglii działa źle. - We Włoszech przeprowadzano wiele prób z tym systemem. Zawsze trzeba trochę czasu, zanim znajdzie się najlepszy sposób, ale to nie jest w porządku, ze arbiter główny w ogóle nie ogląda wątpliwych sytuacji, bo przecież do niego należy ostateczna decyzja - dodał.

Po co Anglikom VAR?

Środowisko piłkarskie na Wyspach Brytyjskich nie jest entuzjastycznie nastawione do korzystania z VAR-u. Nie ma go w Premier League, a w krajowych pucharach pojawia się tylko na wybranych meczach.

Niechęć sędziów do technologii jest już obiektem żartów. W trakcie środowej potyczki Chelsea z Norwich śmiano się, że Anglicy podeszli do tematu z uszanowaniem tradycji i powtórki odwijają na kasetach wideo (Graham Scott, gdy już decydował się na konsultację, często robił to co najmniej 2 minuty po spornym zdarzeniu).

Dziwi taka postawa, bo akurat angielski futbol potrzebuje VAR-u jak mało który. To w Premier League tempo meczów jest najszybsze i sędziowie często za nim nie nadążają. Pewne jest jednak, że przy tak sceptycznym nastawieniu do tego tematu wideoweryfikacja w Anglii nigdy się nie przyjmie. Trzeba jej przede wszystkim chcieć, a póki co jest traktowana jak zło konieczne.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Chelsea męczyła się z Norwich - zobacz dwa gole [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: