Sprawa dotyczy bezpośredniego przekazania pieniędzy z UEFA do spółki JAG Andrzeja Grajewskiego. Według prokuratury, pieniądze powinny w pierwszej kolejności trafić do urzędów. Jak jednak swego czasu tłumaczył Eugeniusz Kolator, w Widzewie Łódź w tamtym okresie zwykli pracownicy nie dostawali miesiącami pieniędzy i to właśnie ich miała spłacić spółka Grajewskiego. Sprawa dotyczy pieniędzy przekazanych w latach 2000-04 i toczy się od 2007 roku.
- W uzasadnieniu ustnym sąd powiedział, że nie było podstaw do wszczęcia postępowania. Nasi prawnicy tego oczekiwali, ale zawsze była niepewność, bo jak wiadomo, niezbadane są wyroki boskie i sądów powszechnych - powiedział nam Kolator. Gdy niedawno rozmawialiśmy, przyznał, że od 10 lat co miesiąc co najmniej raz melduje się w sądzie. - Na pewno nie będzie mi tego brakowało - zapewnia.
Zdzisław Kręcina z kolei mówi: - Na pewno kamień spadł z serca. Wszyscy są zadowoleni. Zaliczyłem prawie 50 rozpraw i wystarczy.
Wraz z członkami zarządu PZPN uniewinniono także byłych działaczy Widzewa: Andrzeja Grajewskiego, Andrzeja Pawelca, Andrzeja Wojciechowskiego i Ireneusza Kruszkę, radcę prawnego Grajewskiego. Wyrok nie jest prawomocny.
Działacze PZPN na razie jeszcze nie podjęli decyzji na temat walki o odszkodowanie. Jak mówi Kolator, jest to indywidualna sprawa, ale ze wstępnych rozmów wynika, że na pewno będą walczyli przynajmniej o zwrot kosztów procesów, które "idą w dziesiątki tysięcy złotych od osoby".
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #8. Kołodziejczyk: Krótkoterminowa inwestycja Legii