Nie Eden Hazard, a Mohamed Salah ma być teraz na szczycie transferowej listy życzeń. Real Madryt chce odpowiedzieć Barcelonie, która kupiła niedawno Philippe Coutinho za 130 mln euro plus 30 mln zmiennych. Mistrz Hiszpanii zagiął parol na zawodnika Liverpoolu, jednak nie będzie to łatwa transakcja.
Po pierwsze, Egipcjanin nie ma wpisanej do umowy klauzuli odstępnego. To oznacza, że Liverpool może żądać za rewelacyjnego napastnika ponad 100 mln euro. Po drugie The Reds stracili już zimą jedną gwiazdę (Coutinho), i trudno przypuszczać, iż trener Juergen Klopp pozwoli tak mocno osłabić zespół.
Salah, podobnie jak Brazylijczyk, musiałby otwarcie domagać się transferu do Hiszpanii. Na dodatek przeniósł się na Anfield zaledwie latem zeszłego roku i czuje się tam znakomicie.
Reprezentant Egiptu w obecnej kampanii spisuje się znakomicie. W 29 rozegranych meczach zanotował już 23 gole i osiem asyst. Daje mu to średnią 98 minut na jedną bramkę. Niedawno został uznany za najlepszego piłkarza Afryki w 2017 roku.
Real Madryt stoi pod ścianą. Obecnie trio BBC (Cristiano Ronaldo, Karim Benzema, Gareth Bale), strzeliło w trwającym sezonie tylko osiem bramek w lidze. To dwa razy mniej niż ma sam Leo Messi z Barcelony. Obecnie do liderującej Dumy Katalonii, Los Blancos tracą aż 16 punktów. O triumfie w Primera Division mogą już zapomnieć.
ZOBACZ WIDEO Kołodziejczyk: Niesamowity zjazd Krychowiaka. Powinien odejść