Zadecydował ostatni kwadrans - relacja z meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Lechia Gdańsk pokonała w prestiżowym meczu derbowym Arkę Gdynia 2:1 i oddaliła się od strefy spadkowej. Gdańszczanie wygrali dzięki znakomitej końcówce spotkania, natomiast Arkowcy zdobyli bramkę dopiero w 94 minucie spotkania.

Derby Trójmiasta swoją obecnością zaszczycili między innymi Prezes Rady Ministrów RP, Donald Tusk, czy też były bokser Dariusz Michalczewski. Na trybunach rzecz jasna komplet - 12 tysięcy kibiców, w tym około 600 z Gdyni. Znakomita, słoneczna pogoda sprawiła, że wszyscy czekali na piłkarskie święto, którego w Gdańsku jeszcze nigdy nie było - w końcu Lechia i Arka po raz pierwszy w historii grały derby w Ekstraklasie na stadionie przy ulicy Traugutta.

Mecz rozpoczął się od niemrawych ataków z obu stron. Pierwszą dobrą szansę na strzelenie bramki mieli gdańszczanie w 12 minucie meczu. Maciej Rogalski zgrał piłkę głową do Pawła Buzały, jednak piłkę wybił jeden z obrońców Arki, wybijając ją na rzut rożny. Pierwszy strzał Lechiści oddali w 15 minucie, kiedy to obrońca Krzysztof Bąk zamieszał dwóch obrońców żółto - niebieskich, ale jego uderzenie było niecelne.

W środkowej części pierwszej połowy to jednak Arkowcy byli stroną przeważającą. Bardzo dobrą szansę w 20 minucie zmarnował Grzegorz Niciński, który dostał piłkę od Zbigniewa Zakrzewskiego i wyszedł sam na sam z Pawłem Kapsą. Bramkarz biało-zielonych znakomicie się jednak zachował i wybił piłkę na rzut rożny. - Dostałem piłkę, nabiegałem, chciałem uderzyć mocno po długim rogu, Kapsa skrócił kąt - mówił po meczu Niciński. Chwilę później z rzutu wolnego wrzucał piłkę Bartosz Ława, ale żaden z zawodników z Gdyni nie doszedł do piłki. Później jeszcze strzelał Tomasz Sokołowski, ale Kapsa nie miał problemów z obroną.

Przewaga Arki skończyła się w okolicach 27 minuty. Wtedy to sygnał do ataku dał Piotr Wiśniewski, który na 30 metrze minął dwóch obrońców Arki i strzelił na bramkę swoich rywali. Norbert Witkowski nie miał jednak problemów z obroną tej piłki. Dwie minuty później zaatakował Buzała, ale podczas zamieszania na polu karnym Lechii dwa strzały napastnika biało - zielonych zablokowali obrońcy Arki. W 35 minucie bliski szczęścia był Andrzej Rybski, który mógł posłać piłke do bramki po rzucie rożnym. Witkowski jednak instynktownie wyciągnął piłkę i posłał futbolówkę ponad bramkę. W pierwszej połowie była jeszcze jedna kontrowersyjna sytuacja. Przy wrzutce Arkadiusza Mysony interweniował Łukasz Kowalski i kibice oraz zawodnicy Lechii sygnalizowali rękę obrońcy Arki w polu karnym. Sędzia był jednak innego zdania.

Druga połowa zaczęła się bardzo niemrawo i piłkarze obu zespołów grali bardzo niedokładnie. Pierwsza szansa bramkowa była dopiero w 65 minucie, a stworzyli ją zawodnicy Arki Gdynia. Na polu bramkowym Pawła Kapsy było ogromne zamieszanie, a strzałem starał się zakończyć akcję Tomasz Sokołowski, który mocno spudłował. - Wydawało się, że momentami kontrolowaliśmy ten mecz. W piłce jednak decyduje skuteczność - mówił po meczu trener Arki, Marek Chojnacki i tak właśnie było.

Od 68 minuty przewagę uzyskali gdańszczanie. Najpierw z rzutu wolnego z 17 metrów piłkę w prawe okienko bramki Witkowskiego uderzył Arkadiusz Mysona, a bramkarz Arki obronił ją z ogromnymi problemami, a cztery minuty później po strzale Piotra Wiśniewskiego interweniował bramkarz Arki. Lechia Gdańsk swoją przewagę udokumentowała w 76 minucie spotkania, a przepiękną bramkę strzelając z... zamkniętymi oczami strzelił Piotr Wiśniewski. - Dostałem bardzo dobre dogranie od Macieja Kowalczyka, który bardzo ładnie zgrał mi piłkę klatką. Poszedłem kilka metrów, zamknąłem oczy i huknąłem. Na szczęście piłka wpadła do bramki - cieszył się po meczu strzelec pierwszej bramki w meczu. Ze strzelenia bramki tak bardzo ucieszył się rezerwowy tego dnia Tomasz Midzierski, że... wybiegł na boisko i został ukarany żółtą kartką.

Jak się okazało, nie było to ostatnie słowo powiedziane przez gdańszczan. Już trzy minuty później podopieczni Tomasza Kafarskiego poszli za ciosem. Piłkę z rzutu wolnego najpierw w słupek piłkę posłał Arkadiusz Mysona - Bramkarz był trochę zasłonięty, nie widział mojego uderzenia i piłka odbiła się od słupka - skomentował po meczu grający ostatnio w ŁKS-ie piłkarz. Futbolówkę dobił Buzała i gdańszczanie prowadzili już 2:0. - Śmialiśmy się z Maćkiem Rogalskim, że pierwszy raz sobie nie przeszkodziliśmy. Krzyknąłem do Maćka, żeby puścił piłkę, on podskoczył i idealnie trafiłem pomiędzy jego nogami, obrońcy też podskoczyli. Bramkarz nic nie widział, bo nie zdążył zareagować. Napastnik musi mieć jednak szczęście i mi ono sprzyjało - skomentował po meczu strzelec dwóch bramek w derbach Trójmiasta w tym sezonie.

Gdańszczanie poszli za ciosem. W 83 minucie mogło być już 3:0. Prawą stroną popędził Maciej Kowalczyk, który na boisko wszedł tuż przed pierwszą bramką dla Lechii. Zgywał piłkę do Wiśniewskiego, ale strzelca pierwszej bramki w meczu ubiegł Witkowski. - Mogłem sam kończyć akcję i wejść w pole karne - zauważył po meczu Kowalczyk. Gdańszczanie kontrolowali sytuację na boisku i w 90 minucie po ataku prawą stroną Marko Bajica i miękkiej wrzutce do Kowalczyka, ten uderzył piłkę głową, ale wyłapał ją ponownie bramkarz Arki.

Sędzia meczu doliczył do czasu gry pięć minut i po raz kolejny zaatakowali gdańszczanie. Tym razem nieatakowany przez obrońców Arki Karol Piątek strzelił piłkę niecelnie w idealnej sytuacji. - Nie strzeliłem bramki, chociaż bardzo tego chciałem. Cieszymy się z tego, że wygraliśmy, ale to, że nie strzeliłem bramki, to moja osobista porażka - pluł sobie w brodę pomocnik Lechii. Dwie minuty później zawodnicy Arki, a konkretnie wprowadzony w ostatnich minutach Przemysław Trytko strzelił honorową bramkę z kilku metrów. Na tyle jednak było stać żółto-niebieskich i mecz zakończył się zwycięstwem Lechii 2:1. - Przynajmniej udało nam się strzelić bramkę, bo gdybyśmy jej nie strzelili, to ciężko byłoby nam się pozbierać. Było to bardzo dobre dogranie. Chciałbym pogratulować zespołowi Lechii zwycięstwa. Mam dziś imieniny i myślałem, że zespół zrobi mi prezent. Nie udało się. Trzeba jednak walczyć dalej - powiedział trener Marek Chojnacki. W innym nastroju byli gdańszczanie. - Dla takich chwil warto grać i wygrywać mecze derbowe - cieszył się Arkadiusz Mysona.

Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 2:1 (0:0)

1:0 - Wiśniewski 76'

2:0 - Buzała 79'

2:1 - Trytko 90+4

Składy:

Lechia Gdańsk: Kapsa - K.Bąk (70' Andruszczak), Manuszewski, Wołakiewicz, Mysona - Wiśniewski, Surma, Piątek, Rybski (75' Kowalczyk), Rogalski – Buzała (90' Bajic).

Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski (80' Trytko), Kowalski, Łabędzki, Żuraw - Scherfchen, Telichowski, Ława, Lyubenov (67' Wachowicz) - Zakrzewski, Niciński (80' Pietroń).

Żółte kartki: Andruszczak, Bajic, Midzierski (Lechia), Scherfchen, Telichowski, Wachowicz, Łabędzki (Arka).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Najlepszy zawodnik Lechii: Piotr Wiśniewski.

Najlepszy zawodnik Arki: Bartosz Ława.

Najlepszy zawodnik meczu: Piotr Wiśniewski.

Widzów: 12000.

Komentarze (0)