Jak co roku przy Cichej osoby związane z Ruchem Chorzów spotkały się na klubowej wigilii. Pomimo spadku z Lotto Ekstraklasy i trudnej sytuacji klubu w tabeli Nice I ligi, było sporo optymizmu.
- Tak się to potoczyło, że w marcu znaleźliśmy się na krawędzi i rzeczywiście decydowały się losy tego klubu. Przyznam szczerze, gdy spojrzeliśmy w dokumenty i w to wszystko, co zostało odsłonięte, to lekko się nogi ugięły. Sytuacja naprawdę była dramatyczna - przyznał prezes klubu Janusz Paterman, cytowany przez portal www.niebiescy.pl. - Dzięki pracy całego zespołu i wszystkich ludzi, którzy przyłączyli się do tego procesu, udało nam się zredukować zadłużenie o ponad połowę. Udało nam się tak poukładać, że praktycznie z prawie 50 milionów, które mieliśmy na starcie, dzisiaj mamy do spłaty 8 milionów w okresie 5 lat. Stawia nas to w zupełnie inne sytuacji. Jeszcze są długi wobec Centrum Przedsiębiorczości, ale tam mamy to przełożone o kolejne 10 lat. Pozwala nam to funkcjonować i żyć - dodał.
Plany rozpoczęcia budowy nowego stadionu potwierdził prezydent miasta Andrzej Kotala. - Ostatnie dwa lata były dla nas wszystkich trudne. Do końca życia, już nawet nie będąc prezydentem, nie zapomnę tego, jak zostaliśmy postawieni pod ścianą w 2016 roku, kiedy obnażony został stan finansów klubu - stwierdził.
- My jako miasto też dołożyliśmy cegiełkę finansową, może nie aż tak oczekiwaną, jak można było sądzić. Od zawsze powtarzałem jednak, że miasto nie uciągnie dwóch tak poważnych inwestycji. Chodzi o budowę stadionu i wspieranie klubu na poziomie porównywalnym jak inne miasta. Zawsze mówiłem, że jeśli chcemy mieć nowy obiekt, to ja się tego podejmuję. I słowa dotrzymam. Mam nadzieję, że w przyszłym roku w końcu wbijemy łopatę pod ten stadion - powiedział pełniący swoje obowiązki drugą kadencję Kotala.
[color=#000000]ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak o braku zęba: Implant wyciągałem na mecze
[/color]