Po meczu w Gdańsku trener Pogoni Szczecin, Kosta Runjaić powiedział, że Jakub Piotrowski jest dziki. - Trener się śmieje, że nieraz muszę sam sobie pobiegać na boisku. Na pewno dużo mi pomaga, bo uczy mnie taktyki i ustawienia. Tak jak nam kazał, tak wywiązywaliśmy się z zadań - powiedział pomocnik szczecińskiego klubu.
Piotrowski w Gdańsku zagrał wyżej niż zazwyczaj. - Taka była taktyka, że mogłem zagrać wyżej i brać udział w akcjach ofensywnych. Lubię tak grać, bo każdy chce być z przodu, ale jak trzeba pozycje 6 i 8 też nie są mi obce - ocenił.
- Jak się wygrywa po trzech miesiącach, to nie można nie cieszyć się po meczu. Wróciliśmy z uśmiechem na ustach do domu, ale od czwartku zaczynamy misję Arka. Gramy u siebie o trzy punkty, bo jeszcze nie wygraliśmy w Szczecinie. Chcemy zakończyć jesień z nie tak wielką stratą punktów do reszty. Ta wygrana buduje nas punktowo i mentalnie, bo trzeba dać sobie radę, gdy nie zwycięża się przez tyle tygodni - stwierdził Jakub Piotrowski.
W ciągu ostatnich spotkań Lechii Gdańsk Milos Krasić rządził i dzielił na boisku. Tym razem jednak Pogoń zagrała tak dobrze, że Serb był kompletnie bezradny i opuścił boisko po 45 minutach, a drużyna z Gdańska nie miała wiele do powiedzenia. - My też mamy bardzo mocny środek pola. Ci co grają, wchodzą i się zmieniają też dają jakość. Zawsze można grać lepiej, ale nasza druga linia jest na odpowiednim poziomie - ocenił pomocnik Pogoni.
Piłkarz dotąd nie miał dobrych statystyk, a w ciągu ostatnich dwóch spotkań strzelił dwa gole i do tego dołożył asystę. - Przed bramką z Zagłębiem nie strzeliłem żadnego gola przez dwa lata. Trafienie z Lechią cieszy bardziej, bo to wygrany mecz. Ja czuję się pewnie i choć miewałem słabsze mecze w tym sezonie, staram się trzymać poziom - podsumował Jakub Piotrowski.
ZOBACZ WIDEO: Morawiecki: dobrze, że nam Lewandowskiego nie zabrali