Już w 3. minucie na trybunach Inea Stadionu zapanowała totalna cisza, bo po rzucie rożnym piłkę do siatki skierował Krzysztof Piątek. Radość Pasów była jednak przedwczesna, gdyż ich napastnik oddał strzał ręką. Sędzia Mariusz Złotek szybko otrzymał sygnał o przekroczeniu przepisów, obejrzał powtórkę i bramki nie uznał.
- Brakuje nam tylko skuteczności - mówił ostatnio Nenad Bjelica, tłumacząc słabe wyniki Kolejorza. Dalsza część meczu pokazała jednak, że problem jest większy, bo jego zespół nie kreował wielkiego zagrożenia z przodu. Dobrze spisywał się tylko Darko Jevtić, który dwukrotnie próbował otworzyć wynik uderzeniami z dystansu. Za każdym razem na drodze do szczęścia stawał mu Grzegorz Sandomierski.
Nie udało się z gry, za to w 38. minucie lechici potrafili wykorzystać stały fragment. Znów błysnął Jevtić, który z rzutu rożnego perfekcyjnie dograł do Emira Dilavera, a 26-letni stoper przełamał rękawice bramkarza Cracovii strzałem głową.
Podopieczni Michała Probierza nie odstawali znacząco od gospodarzy, lecz brakowało im konkretów. Momentami nieźle radzili sobie w środku pola, nie potrafili jednak stworzyć zagrożenia pod bramką Matusa Putnocky'ego. Podobnie było po przerwie, dlatego trener Pasów zaczął dokonywać zmian i posłał do boju Mateusza Szczepaniaka, Mateusz Wdowiaka oraz Diego Ferraresso.
ZOBACZ WIDEO: Ciekawe spotkanie w Moenchengladbach, trwa seria Schalke 04 - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Roszady niewiele gościom dały. Próbowali przejąć inicjatywę, ale przy solidnie zorganizowanym Lechu było to trudne. Poznaniacy nie forsowali tempa, za to konsekwentnie potwierdzali, że pod względem gry defensywnej są najlepsi w Lotto Ekstraklasie. Efekt był taki, że czas mijał, a pod bramką Putnocky'ego nie działo się w zasadzie nic.
Mizernie wyglądała niemal cała druga połowa. Spięć podbramkowych było tyle co kot napłakał, bo Cracovia nie miała żadnego pomysłu na oszukanie przeciwnika, miejscowi natomiast byli w pełni usatysfakcjonowani skromnym prowadzeniem i - bojąc się kolejnej wpadki - pilnowali go jak skarbu. 1:0 nie satysfakcjonowało jednak poznańskich kibiców, czemu dali wyraz w 80. minucie, gdy boisko opuszczał Christian Gytkjaer. Duńczyk został wygwizdany.
Ta reakcja dobrze zobrazowała jakość niedzielnego widowiska. Emocji w stolicy Wielkopolski niestety zabrakło, a Nenad Bjelica i jego piłkarze mogą się cieszyć tylko z pełnej puli. Zwycięstwo pozwoliło im zniwelować stratę do liderującego Górnika Zabrze do czterech punktów. Pasy natomiast mają zaledwie jedno oczko przewagi nad strefą spadkową.
Lech Poznań - Cracovia 1:0 (1:0)
1:0 - Emir Dilaver 38'
Składy:
Lech Poznań: Matus Putnocky - Robert Gumny, Rafał Janicki, Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka, Maciej Gajos (46' Abdul Aziz Tetteh), Maciej Makuszewski (28' Nicklas Barkroth), Darko Jevtić, Mihai Radut, Christian Gytkjaer (80' Deniss Rakels).
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Matic Fink, Michał Helik, Piotr Malarczyk, Kamil Pestka, Szymon Drewniak, Adam Deja, Jaroslav Mihalik (72' Diego Ferraresso), Javi Hernandez (56' Mateusz Szczepaniak), Jakub Wójcicki (59' Mateusz Wdowiak), Krzysztof Piątek.
Żółte kartki: Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, (Lech Poznań) oraz Mateusz Wdowiak, Matic Fink (Cracovia).
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).
Widzów: 20 692.