To był ciekawy i zabawny obrazek. Tuż po zakończeniu ceremonii losowania setki dziennikarzy udały się do strefy mieszanej, w której w wydzielonych boksach według grupowego klucza mogli porozmawiać z selekcjonerami narodowych kadr. Przy barierkach oznaczonych literką H stanęła cała zgraja Japończyków, spoglądających z zaciekawieniem na około 10 Polaków i... jednego reportera z Senegalu. No i się zaczęło - wzajemne przepytywanie, próby dowiedzenia się czegokolwiek więcej na temat rywali. Bo prawda jest oczywista: uniknięcie przeciwników ze ścisłego topu oznaczało narzucenie na grupę pewnej aury tajemniczości.
- Senegal jest faworytem! Mamy teraz znakomitą generację piłkarzy! Oni są w stanie pobić wielki sukces Lwów Terangi z 2002 roku! - mówił Brahima Diakite, wspomniany, jedyny wysłannik senegalskich mediów na losowanie. Czarnoskóry reporter mówił to jednemu z polskich dziennikarzy, przejęty i pełen pasji, a osobom przysłuchującym się tej rozmowie twarze układały się w jedno, wielkie zdziwienie. Tym bardziej, że chwilę później dorzucał: - Macie dwóch super napastników! Lewandowskiego i tego, no, wiecie... Mandżukicia!
No właśnie, na początek Senegal, czyli trudno było dla nas o rywala bardziej niewygodnego na start turnieju. Afrykańskie zespoły i ich pierwsze, mundialowe starcia to euforia, furia, wybieganie. Szaleństwo. Później bywa z nimi różnie, im dłużej siedzą skoszarowani w jednym miejscu, tym ich gra wygląda słabiej, ale otwarcia mają mocne. Najlepiej mogliby o tym opowiedzieć Francuzi, którzy w 2002 roku mundial mieli zacząć od spaceru, a skończyło się na stracie punktów. Wtedy Senegal w mundialu wziął udział po raz pierwszy, zabawę kończył w ćwierćfinale.
Faktem jest jednak, że pozytywne słowa dziennikarza pod adresem afrykańskiej drużyny nie wynikają jedynie z wielkiej wiary w swoich rodaków. Potwierdza to w rozmowie z WP SportoweFakty Henryk Kasperczak, który jeszcze niedawno ten zespół prowadził. - W eliminacjach wyszli bez porażki z dość silnej grupy z RPA, Burkina Faso i Wyspami Zielonego Przylądka, mają obecnie dobrą serię. Myślę, że jest to jeden z topowych zespołów Afryki ostatnich lat - przyznaje Kasperczak, jednak nie uważa Senegalu za najlepszy, afrykański zespół. - Ustawiłbym ich na jednej półce z takimi ekipami jak Maroko czy Egipt - dodaje.
Później będzie Kolumbia ze znakomitym strategiem na ławce rezerwowych - Jose Nestorem Pekermanem i wielkimi gwiazdami - Jamesem Rodriguezem i Radamelem Falcao na czele. Poprzedni mundial był w ich wykonaniu świetny, doszli aż do ćwierćfinału, odpadli nieszczęśliwie. Japonia? Ich selekcjoner Vahid Halilhodzić w rozmowie z dziennikarzami przyznawał, że faworytami są Kolumbijczycy i Polacy, ale jednocześnie dorzucał, sprawiając wrażenie bardzo pewnego siebie, że "mogło być gorzej" i "bardzo dobrze, że udało się uniknąć takich zespołów, jak Niemcy czy Brazylia".
- To tajemnicza grupa - mówił Adam Nawałka i to chyba najlepsze jej podsumowanie. Co w tym jednak najlepsze, tym bardziej wszyscy nie będziemy się mogli doczekać startu turnieju. Bo jeśli tak mało wiemy, to jak najszybciej będziemy chcieli poznać odpowiedź na pytanie: jak silni jesteśmy i na jak wiele możemy liczyć?
ZOBACZ WIDEO: Grupa H - grupa zagadka. Sztab Nawałki czeka dużo pracy