[tag=596]
Pogoń Szczecin[/tag] bez cienia wątpliwości przeżywa najtrudniejsze chwile od momentu powrotu do Lotto Ekstraklasy w 2012 roku. Rywale w walce o utrzymanie zdążyli już odskoczyć na niebezpiecznie dużą liczbę punktów, a wobec zmiany regulaminu rozgrywek, podział punktów tym razem nie uratuje żadnej drużyny znajdującej się pod kreską po rundzie zasadniczej.
Sobotni mecz z Piastem Gliwice miał być dla drużyny Kosty Runjaicia przełomem i premierowym zwycięstwem na swoim boisku. Rzeczywiście, gospodarze długo prowadzili, lecz na 10 minut przed końcem Martin Bukata zepsuł humory Portowcom, dzięki czemu jego drużyna wróciła na Górny Śląsk z jednym punktem.
Mecz odbył się w niebywale ponurych okolicznościach, przypominających bardziej pogrzeb niż spotkanie w Ekstraklasie. Ulewa, przenikliwe zimno i brak zadaszenia, a przy tym świadomość katastrofalnych wyników - to nie mogło się udać. W dodatku mecz rozpoczął się z blisko półgodzinnym opóźnieniem. Od momentu powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2012 roku na trybunach Stadionu im. Floriana Krygiera nie zasiadło tak mało widzów. W sobotę zameldowało się zaledwie 1611 absolutnie najwierniejszych fanatyków.
Aby przypomnieć sobie podobną sytuację, musimy cofnąć się o 15 lat. 10 maja 2003 roku podczas spotkania z Polonią Warszawa (2:0 dla gości) na obiekcie przy ul. Karłowicza 28 kibiców pojawiło się jeszcze mniej, bo tylko 1500. Wówczas po rozegraniu 30. kolejek Portowcy zgromadzili na swoim koncie zaledwie 9 oczek i 14 bramek, po czym z gigantycznym hukiem, słyszalnym od Helu aż po Tatry, spadli z najwyższej klasy rozgrywkowej.
W takiej sytuacji bardzo ciężko o jakiekolwiek zalążki optymizmu. W tym roku Pogoń rozegra jeszcze dwa spotkania domowe. 10 grudnia zmierzy się z KGHM-em Zagłębie Lubin, a niecały tydzień później podejmie w derbach Pomorza Arkę Gdynia. Nie należy jednak spodziewać się znacznej poprawy pod względem frekwencji.
ZOBACZ WIDEO Fenomenalny pościg Schalke w Dortmundzie! Od 0:4 do 4:4! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]