Górnik Zabrze jest rewelacją rozgrywek Lotto Ekstraklasy. Beniaminek po piętnastu kolejkach przewodzi stawce i tylko dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali. Zabrzanie wywalczyli dotychczas 29 punktów. Jedno "oczko" za 14-krotnym mistrzem Polski jest Legia Warszawa. Obie drużyny w niedzielę zmierzą się w stolicy i rywalizować będą o pierwsze miejsce w tabeli.
W pierwszym w tym sezonie meczu tych drużyn Górnik wygrał 3:1. Legia była wtedy zupełnie innym zespołem. Od tego czasu w ekipie mistrzów Polski doszło do wielu zmian. Zatrudniono m.in. nowego szkoleniowca, którym został Romeo Jozak. Pod jego wodzą Wojskowi wygrali pięć ostatnich spotkań.
Z kolei w Górniku doszło do kosmetycznych zmian w składzie, ale sam klub jest postrzegany zupełnie inaczej niż kilka miesięcy temu. Trener Marcin Brosz przez całą rundę jesienną korzystał niemal z tej samej jedenastki. Zawodnicy pod jego skrzydłami rozwinęli się i otrzymują powołania do reprezentacji Polski. W ostatniej przerwie na treningach zabrakło aż dziewięciu piłkarzy Górnika, którzy rozgrywali mecze w kadrach w różnych kategoriach wiekowych.
W Warszawie Górnik będzie bronił pozycji lidera. Mimo braku kilku graczy na treningach zabrzanie nie zamierzają składać broni. - Jesteśmy zgrani i tworzymy prawdziwy kolektyw. Pracujemy rzeczywiście bardzo solidnie i cieszymy się, że widać to po wynikach. Przed nami bardzo ważne spotkanie, chcemy się do niego optymalnie przygotować. Kadrowicze wracają ze zgrupowań, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku - powiedział napastnik Górnika, Łukasz Wolsztyński.
W Warszawie szykuje się ciekawe spotkanie. Górnik to najbardziej ofensywnie grająca drużyna w lidze. - Przed każdym spotkaniem mamy określony plan, założenia na mecz, które następnie chcemy zrealizować na boisku. Jeżeli uda się je wprowadzić w życie, to będzie dobrze. My chcemy po prostu grać swoje. Nie oglądać się na rywala, tylko samemu wdrożyć podczas meczu to, co sobie założyliśmy i nad czym pracowaliśmy. Tak jest w przypadku każdego spotkania. Tak będzie i w niedzielę - dodał Wolsztyński.
ZOBACZ WIDEO Maciej Makuszewski: Zabrakło wszystkiego po trochu