To właśnie Polsat w ostatnich latach pokazywał spotkania Biało-Czerwonych i trzeba przyznać, że wysoko zawiesił poprzeczkę. Oprawa i realizacja meczów była bez zarzutu, a kibice szczególne polubili duet komentatorów Mateusz Borek - Tomasz Hajto.
Borek i Hajto pożegnali się z kadrą kończącym eliminacje mistrzostw świata 2018 spotkaniem Polska - Czarnogóra. Teraz co najmniej przez cztery lata reprezentację będziemy oglądać w TVP.
Powrót drużyny narodowej do publicznej telewizji reklamowano hasłem "wszystko wraca na swoje miejsce" i spotem, w którym truskawkę na torcie zastępuje wisienka. To oczywiście nawiązanie do najsłynniejszego lapsusu językowego Tomasza Hajty.
Hajcie żart nie przypadł do gustu, a Borek na Twitterze ostrzegł, że "wisienki z TVP" są pod lupą. Poziom transmisji pod lupę wzięli zresztą nie tylko dziennikarze Polsatu Sport. My również.
Przedmeczowe studio na antenie TVP Sport rozpoczęło się prawie dwie godziny przed spotkaniem. Prowadzili je Rafał Patyra i Maciej Iwański, a w roli ekspertów wystąpili trzej byli napastnicy polskiej kadry - Radosław Gilewicz, Andrzej Niedzielan i Tomasz Frankowski.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Wilczek: Nie da się wejść w buty Lewandowskiego
Zanim piłkarze wybiegli na boisko, wysłuchaliśmy wywiadów m.in. z sekretarzem generalnym PZPN Maciejem Sawickim i wiceprezesem związku Markiem Koźmińskim. Rozmowy przeprowadziła Sylwia Dekiert. Felietony o Urugwaju przedstawili natomiast Maciej Kurzajewski i Przemysław Babiarz.
Duet komentatorów stworzyli Dariusz Szpakowski i Andrzej Juskowiak. Trzeba przyznać, że bardzo dobrze przygotowali się do spotkania. W prezentację ustawienia polskiej drużyny wkradł się błąd i w nazwisku Kamila Wilczka zabrakło literki "l", ale, co dla wielu może być zaskakujące, była to jedyna tego rodzaju pomyłka w piątkowy wieczór.
W przeszłości krytykowany za mylenie zawodników i przekręcanie nazwisk Szpakowski tym razem błędów nie robił. Radził sobie nawet z najtrudniejszymi nazwiskami urugwajskich piłkarzy, jak Bentancur i De Arrascaeta. Wymawiał je powoli i uważnie, jakby za wszelką cenę nie chciał się pomylić.
W czasie transmisji legendarny komentator wykonał też ukłon w stronę Hajty. Gdy opowiadał o jednej z akcji Kamila Grosickiego, powiedział: "Przyzwyczaił nas, jak to mawia Tomasz Hajto, do włączania swojego turbo, albo bi-turbo".
Szpakowski i Juskowiak zaprezentowali "grzeczniejszy" model komentowania. Brakowało charakterystycznego dla Hajty piłkarskiego żargonu, bezpośredniego zwracania się do piłkarzy, językowych nowotworów i zabawnego "small-talku" między sprawozdawcami. Memów o Szpakowskim i Juskowiaku po tym meczu nie powstanie zbyt wiele.
Zaobserwowaliśmy natomiast, że komentatorzy TVP upodobali sobie słowo "ekspediować". W czasie transmisji padało ono rekordowo często.
Po spotkaniu analizę taktyczną przeprowadził Gilewicz. Wszyscy trzej eksperci wystawili Polakom oceny za występ. Były one dość podobne - od 5 do 7,5. Jedynie Gilewicz postanowił przyznać jedną "ósemkę", dostał ją Kamil Glik.
Wywiadów z zawodnikami i nie tylko zobaczyliśmy bardzo dużo, a przeprowadzały je aż cztery osoby. Z polskimi piłkarzami rozmawiali Szymon Borczuch i Mariusz Jankowski. Jankowski przepytywał także Adama Nawałkę, a Zbigniew Boniek odpowiadał na pytania Sylwii Dekiert. Z kolei z gwiazdorem reprezentacji Urugwaju Edinsonem Cavanim rozmawiał Oswaldo Rodrigo Pereira.
W TVP Sport pomeczowe studio trwało jeszcze długo po zejściu z głównej anteny. Skończyło się tuż przed północą. Jako ostatni z ekspertów wypowiadał się Tomasz Frankowski, który w stylu Hajty stwierdził, że "trener Nawałka podjął rękawicę i się na niej nie sparzył".
Mam ogólnie jeden dla mnie OGROMNY problem/żal do realiza Czytaj całość