Niedawno Pep Guardiola wywołał burzę w Anglii, gdy Tottenham Hotspur nazwał drużyną Harry'ego Kane'a. Hiszpan miał na myśli, że "Koguty" bez angielskiego napastnika znacznie tracą na wartości. Potwierdziło się to w dwóch ostatnich spotkaniach, w których zabrakło 24-latka. Klub z Londynu przegrał z West Ham United (2:3) oraz Manchesterem United (0:1).
Kane ostatnio leczył kontuzję mięśnia lewego uda. Dlatego fani Realu Madryt spali spokojnie, bo w środę "Królewscy" na wyjeździe zagrają z Tottenhamem i było duże prawdopodobieństwo, że skuteczny napastnik znowu nie wystąpi. Sytuacja jednak się zmieniła.
We wtorek najlepszy napastnik Premier League wznowił treningi. Na razie jeszcze nie ma pewności, że w środowym meczu Ligi Mistrzów zagra, ale szanse na to znacznie wzrosły.
- Razem z lekarzami i piłkarzem podejmiemy decyzję najlepszą dla wszystkich. Przyglądamy mu się, a potem zdecydujemy. Na razie Harry dobrze się czuje - mówi trener Mauricio Pochettino.
Kane zagrał w pierwszym meczu z Realem, który zakończył się wynikiem 1:1, ale wówczas gola nie strzelił. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że z nim w składzie Tottenham będzie o wiele groźniejszy dla hiszpańskiego giganta, który w miniony weekend sensacyjnie przegrał 1:2 z Gironą.
Angielski napastnik w tym sezonie imponuje formą. W lidze strzelił osiem bramek, a w Lidze Mistrzów ma na koncie już pięć trafień.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny błąd rywala dał bramkę Napoli. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]