Przypomnijmy: chodzi o spotkanie z 8 października, w którym Orzeł Wola Wiązowa prowadził do 68. minuty z Olimpią Karsznice 2:0. Wtedy piłkarz gości upadł na boisko po wybuchu petardy. Jego koledzy solidarnie odmówili dalszej gry, zeszli do szatni, bo - jak utrzymywali - obawiali się o własne zdrowie. Pierwsze informacje mówiły też o tym, że ktoś z trybun użył pistoletu gazowego.
- Nic takiego nie miało miejsca - przekonuje WP SportoweFakty prezes Sieradzkiego ZPN, Jan Łochowski. - Zawodnik, który o tym mówił, przyznał na posiedzeniu komisji dyscyplinarnej, że widział to z odległości 50, a nawet 60 metrów. Nie mógł więc ocenić, że to był pistolet gazowy. Użyto zabawki, prawdopodobnie korkowca albo kapiszonowca - tłumaczy Łochowski.
Działacze związkowi ukarali oba kluby. Gospodarze muszą zapłacić 800 zł za brak porządku podczas meczu. Goście - też 800 zł za samowolne zejście z boiska. Dodatkowo przegrali spotkanie walkowerem (0:3). - Sędzia ocenił, że nie było zagrożenia zdrowia piłkarzy i zawody powinny być kontynuowane. Zresztą zawodnik, który się przewrócił, nie zażądał żadnej pomocy, mimo że na obiekcie był ratownik medyczny - wyjaśnia Łochowski.
Ponadto jeden z graczy Olimpii Karsznice utrzymywał, że został uderzony w szyję i opluty przez rywala. - Nikt nic nie widział, a poszkodowany nie zgłosił się na posiedzenie komisji - zaznaczył Jerzy Kluk, który jest przewodniczącym komisji dyscyplinarnej.
Kluby wkrótce otrzymają pisemne informacje o sankcjach i od tego momentu będą miały 14 dni na złożenie odwołania.
W sieradzkiej Klasie B (grupa III) Olimpia Wola Wiązowa zajmuje 4. miejsce, zaś Olimpia Karsznice jest 6. (w rywalizacji bierze udział dziewięć zespołów).
ZOBACZ WIDEO Wielka wpadka sędziego, Barcelona pokonała Malagę [ZDJĘCIA ELEVEN]