Biała Gwiazda planowo i zasłużenie zatopiła Arkę - relacja z meczu Arka Gdynia - Wisła Kraków

Arka przegrała u siebie po pięknej "główce" brazylijskiego stopera Marcelo z 28. minuty spotkania. Żółto-niebiescy po raz trzeci polegli wiosną na własnym boisku 0:1 - uprzednio z Piastem i Legią i w dalszym ciągu pozostają bez zwycięstwa w tej rundzie. Wisła wygrała w Gdyni po raz pierwszy od 1981 roku i było to zarazem ich pierwsze tegoroczne wyjazdowe zwycięstwo w lidze. Obecnie team trenera Macieja Skorży ma tylko punkt straty do Kolejarza oraz dwa do stołecznej Legii. Godnym odnotowania jest powrót na ligowe stadiony po długotrwałej kontuzji, snajpera Białej Gwiazdy - Pawła Brożka.

Mecz z Wisłą przypominał ten z przed dwóch tygodni z warszawską Legią - od początku zdecydowaną przewagę posiadali goście, którzy starali sobie stworzyć dogodne sytuacje pod bramką Norberta Witkowskiego. Najaktywniejszy był lewy pomocnik Marek Zieńczuk, który dwukrotnie centrował w pole karne gospodarzy, ale za każdym razem dobrze interweniowali obrońcy Arki, a po prostopadłym podaniu Radosława Sobolewskiego, groźnie z ostrego kąta uderzał Rafał Boguski, ale skutecznie obronił dobrze ustawiony Witkowski. Ze strony Arki z woleja, z ostrego kąta strzelił Michał Łabędzki, ale futbolówka minęła słupek bramki Mariusza Pawełka o dobry metr.

W 28. minucie spotkania Patryk Małecki dokładnie dośrodkował z rzutu rożnego - piłka trafiła do Brazylijczyka Marcelo, który pięknym strzałem głową tuż przy słupku, z około 14 metrów, pokonał golkipera żółto-niebieskich. Wiślacy mogli definitywnie rozstrzygnąć losy meczu tuż przed przerwą, ale najpierw piękny i soczysty wolej Zieńczuka, po podaniu Boguskiego, nad poprzeczkę kapitalnie sparował bramkarz gospodarzy. Minutę później zagrał jednak w stylu "a'la Boruc", podając piłkę na 15. metr, wprost pod nogi Piotra Ćwielonga, który zaskoczony całą sytuacja zachował się także jak junior i pomimo tego, że minął Witkowskiego nie potrafił skierować piłki do pustej bramki. Po pierwszej części spotkania zasłużenie prowadziła Wisła.

Druga połowa to zmiana obrazu gry. Wiślacy oddali inicjatywę i pole gry gospodarzom i to Arka była stroną przeważającą. Trzykrotnie, po stałych fragmentach gry, blisko szczęścia był obrońca Błażej Telichowski. W 55. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marcina Wachowicza groźnie główkował, ale Pawełek popisał się wspaniałą robinsonadą i wybił piłkę końcami palców na rzut rożny. W 71. minucie po kolejnej centrze ponownie głową uderzał Telichowski, ale bramkarz Wisły również nie dał się zaskoczyć. Wreszcie kwadrans przed końcem trzeci raz w tym meczu obrońca Arki był w doskonałej okazji do strzału głową, ale tym razem uderzył niecelnie.

Najgroźniejszą sytuację ze strony Wiślaków, miał wpuszczony w drugiej połowie na boisko - król strzelców ubiegłego sezonu - Paweł Brożek, który w 78. minucie po doskonałym, prostopadłym podaniu Boguskiego, fatalnie przestrzelił będąc 12-13 metrów na wprost od bramki Witkowskiego. - Na pewno to nie jest jeszcze ten Paweł, do którego wszyscy się przyzwyczaili. W każdym kolejnym meczu będę mu dawał w mniejszym lub większym wymiarze czasowym możliwość powrotu do formy. On może tylko grą i meczami wrócić na właściwe tory - ocenił aktualną dyspozycję swojego najlepszego snajpera, po przebytej kontuzji kolana, trener Maciej Skorża.

Do końca meczu Arka starała się doprowadzić do remisu, jednakże drużyna Białej Gwiazdy skutecznie zaryglowała dostęp do własnej bramki i kontrolowała sytuację na boisku - osiągając cenne zwycięstwo. Marek Chojnacki miał za mało czasu, aby odpowiednio zmienić styl gry gospodarzy. Arka ma w dalszym ciągu problemy z płynnym prowadzeniem gry oraz ze skutecznością - po raz 6. tej wiosny w lidze nie strzeliła gola i dlatego przegrała z Wiślakami. - Przykro, że w debiucie przegraliśmy na własnym boisku, w bardzo ważnym spotkaniu. Po zawodnikach było widać jak są sparaliżowani w pierwszych 45. minutach. Praktycznie wszystkie groźne sytuacje powstały po stałych fragmentach gry. Nie stworzyliśmy żadnej płynnej akcji, dlatego mecz nie był wielkim widowiskiem - podsumował trener Chojnacki. Za tydzień przed żółto-niebieskimi i jej szkoleniowcem arcyważne spotkanie - derby Trójmiasta z Lechią, które mogą zadecydować o losie jednej z tych drużyn.

Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:1 (0:1)

0:1 - Marcelo 28'

Składy:

Arka Gdynia: Witkowski - Kowalski, Łabędzki, Żuraw, Telichowski, Sokołowski - Scherfchen, Ława (84' Lubenov), Wachowicz (65' Pietroń), Moskalewicz (75' Niciński) - Zakrzewski.

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Marcelo, Głowacki, Piotr Brożek - Małecki (76' Łobodziński), Sobolewski, Diaz, Zieńczuk - Boguski (86' Cantoro), Ćwielong (65' Paweł Brożek).

Żółte kartki: Moskalewicz (Arka) oraz Małecki (Wisła).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 9000.

Najlepszy piłkarz Arki: Błażej Telichowski.

Najlepszy piłkarz Wisły: Marcelo.

Najlepszy piłkarz meczu: Marcelo.

Komentarze (0)