Starcie Cracovii z Wisłą nie było dobrą reklamą polskiej ligi, ale kibice, którzy poświęcili poniedziałkowy wieczór na obejrzenie tego spotkania, zobaczyli typowy mecz angielskiej League One w polskim wydaniu. W pierwszej połowie piłka częściej latała w powietrzu, niż sunęła po murawie, a akcje złożone z kilku podań - zwłaszcza w wykonaniu gospodarzy - były rzadkie jak rodzynki w cieście z marnej cukierni. Zresztą, w taki dzień jak ten kibiców Cracovii zadowoliłoby nawet trafienie na kosteczkę słodkiej marchewki.
Wrażenie śledzenia meczu angielskiej III ligi potęgowała atmosfera panująca na kameralnym stadionie przy Kałuży 1. Sektor, z którego zwykle prowadzony jest doping, był zamknięty przez Komisję Ligi, więc widowisko urozmaicały spontaniczne reakcje trybun. Nie brakowało też jednak coraz częstszego szydzenia z drużyny Michała Probierza. "Ole!" niosło się po trybunach, gdy tylko gospodarze wymienili kilka podań, nawet na swojej połowie. Trudno się jednak dziwić kibicom Cracovii, skoro ostatnie zwycięstwo swojej ekipy widzieli 19 maja - siedem ostatnich domowych spotkań Pasów to trzy remisy i cztery porażki, a do tego doszła klęska w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin (0:3).
Nie można jednak mówić o zwycięstwach, gdy gra się tak, jak Cracovia Probierza. Pomysł Pasów na zawiązanie akcji na razie ogranicza się do kopnięcia, z pominięciem drugiej linii, do Krzysztofa Piątka, który toczy w powietrzu więcej pojedynków niż Daimos z legendarnej japońskiej kreskówki. Ewentualnie z niesłabnącym uporem maniaka krakowianie dośrodkowują w pole karne niemal z każdego sektora boiska, co nie wystawia im i ich trenerowi dobrego świadectwa.
Na korzyść Pasów nie działa też ciągła rotacja składem. Mecz z Wisłą był dwunastym krakowian pod wodzą trenera Probierza, a szkoleniowiec Pasów zestawił wyjściowy skład na dwunasty (!) sposób. Do tego znów całkiem przemeblowana została obrona. Z powodu dyskwalifikacji za bandycki faul w Pucharze Polski nie mógł zagrać Ołeksij Dytiatjew, a do tego z "11" wypadł jego partner ze środka obrony - Michał Helik. Miejsce w defensywie zachowali Matic Fink i Michal Siplak, ale zagrali na innych pozycjach. Do obrony cofnięty został Jakub Wójcicki, a do "11" wrócił Piotr Malarczyk. Ten ostatni może jednak mówić o sporym pechu, bo z powodu urazu głowy jego pierwszy od 18 sierpnia występ trwał tylko 35 minut. Jego miejsce na środku obrony zajął Adam Deja i tym samym w dwunastym meczu defensywa Cracovii zagrała w dziesiątym ustawieniu.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Gol Lewandowskiego, fatalny błąd bramkarza i strata punktów Bayernu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Dziesięć dni krócej od Malarczyka na powrót do gry czekał Miroslav Covilo, ale pojawienie się kontuzjowanego ostatnio kapitana Pasów nie miało zbawiennego wpływu na drugą linię Cracovii - Pasy mają olbrzymie problemy z konstruowaniem akcji. W pierwszej połowie gospodarze nie oddali ani jednego uderzenia w światło bramki Wisły, choć w 14. minucie świetną okazję wypracował sobie Piątek, który w polu karnym gości opanował bezpańską piłkę, następnie położył na ziemię Bartłomieja Sielewskiego, ale z 10 metrów uderzył obok bramki.
Do tego momentu płocczanie byli wycofani, ale sytuacja Piątka wyrwała ich z letargu i przejęli kontrolę nad spotkaniem. To, że do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, było zasługą wyłącznie Grzegorza Sandomierskiego, ale tuż po zmianie stron bramkarz Pasów był już bezradny. W 49. minucie goście przeprowadzili szybki atak, w końcowej fazie którego Konrad Michalak spod końcowej linii zagrał do Nico Vareli, a ten z trzech metrów wpakował piłkę do siatki.
Po objęciu prowadzenia wiślacy popełnili błąd, oddając gospodarzom inicjatywę i zostali skarceni za minimalizm. Po godzinie krakowianie w końcu porzucili pomysł rodem z futbolowej epoki kamienia łupanego, któremu byli wierni przez całą pierwszą połowę i początek drugiej części gry. Wymienienie kilku podań po ziemi wystarczyło, by zagrozić Wiśle i wyrównać. W 69. minucie Javi Hernandez uruchomił na lewym skrzydle Finka, który zagrał płasko w pole karne. Goście zbyt krótko wybili piłkę, do której dopadł Hernandez i pokonał Seweryna Kiełpina uderzeniem z 18 metrów.
Nafciarze szybko jednak odebrali Cracovii nadzieję na odniesienie pierwszego od 129 domowego zwycięstwa. W 79. minucie Giorgi Merebaszwili zakręcił w polu karnym Sergeiem Zenjovem, by uderzyć po ziemi tak, że piłka wpadła do siatki Pasów między nogami Sandomierskiego. Bramkarz gospodarzy jest jednak ostatnią osobą, którą można winić za szóstą w sezonie porażkę. Gdyby nie on, zwycięstwo płocczan byłoby okazalsze. W 89. minucie goście znów wykonali na nim wyrok - tym razem dośrodkowanie Mateusza Piątkowskiego z prawego skrzydła na gola zamienił Dominik Furman, którego stoperzy Cracovii zostawili kompletnie bez opieki w swoim polu bramkowym.
Po golu Furmana część z nielicznie przybyłych na mecz kibiców Cracovii opuściła stadion, a ci, którzy pozostali na trybunach do końca spotkania, skwitowali grę gospodarzy przeraźliwymi gwizdami i inwektywami. Fani Pasów stracili już cierpliwość do drużyny Michała Probierza, ale sam szkoleniowiec nadal cieszy się zaufaniem prezesa klubu, Janusza Filipiaka. Probierz będzie mógł kontynuować rozpoczętą latem rewolucję, ale dokąd to zaprowadzi ekipę z Kałuży 1? W "erze Comarchu" Pasy dwukrotnie spadły już z ekstraklasy, ale trzecia degradacja, po niespodziewanym zwolnieniu Jacka Zielińskiego, zostawi na wizerunku Filipiaka rysę, którą nie będzie łatwo wypolerować.
Cracovia - Wisła Płock 1:3 (0:0)
0:1 - Varela 49'
1:1 - Hernandez 69'
1:2 - Merebaszwili 79'
1:3 - Furman 89'
Składy:
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Matic Fink, Piotr Malarczyk (35' Mateusz Szczepaniak), Michal Siplak, Jakub Wójcicki - Miroslav Covilo, Adam Deja - Sergei Zenjov, Jaroslav Mihalik (63' Mateusz Wdowiak), Javier Hernandez - Krzysztof Piątek.
Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Bartłomiej Sielewski, Igor Łasicki, Arkadiusz Reca - Dominik Furman, Damian Szymański - Giorgi Merebaszwili, Nico Varela (81' Jose Kante), Konrad Michalak (77' Patryk Stępiński) - Mateusz Piątkowski (90' Damian Rasak).
Żółte kartki: Malarczyk, Piątek (Cracovia) oraz Reca, Kante (Wisła).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kraków).
Widzów: 4803.
Jakie wyniki tych marnych grajków i marnego Probierza
każdy widzi
poszedł won z Wielkiej Cracovii wraz z tymi nieudacznikami od kopania piłki.
Ktoś speMephisto Czytaj całość