Michał Gliwa nie uratował Sandecji. Przełamanie Zagłębia po męczarniach

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Bartłomiej Pawłowski (w środku)
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Bartłomiej Pawłowski (w środku)

Do 80. minuty Sandecja Nowy Sącz dzielnie broniła się przed atakami Zagłębia Lubin. Jarosław Kubicki zdołał wykorzystać jedną z wielu sytuacji i w 10. kolejce Lotto Ekstraklasy dał zespołowi pierwsze ligowe zwycięstwo od trzech spotkań.

Porażka 1:2 z Legią Warszawa, remisy z Wisłą Płock i Arką Gdynia. To nie były najlepsze ligowe tygodnie dla Zagłębia. Miedziowi w 1/8 finału Pucharu Polski pokazali jednak, że o kryzysie nie może być mowy. Rozbili Cracovię 3:0 i uspokoili kibiców przed meczem z nieobliczalną na wyjazdach Sandecją. Beniaminek zdołał już przywieźć trzy punkty z Białegostoku i Gdańska.

Miedziowi ostro zabrali się do pracy, w końcu dwubramkowe zwycięstwo dawało im fotel lidera. Momentami przez pole karne Sandecji przechodziła nawałnica. Poprzeczkę (po rykoszecie) obił Jarosław Jach, z bliska przestrzelił Patryk Tuszyński. Przez całą połowę po prawej stronie hasał Alan Czerwiński, na drugiej flance w nowej roli wahadłowego odnalazł się Łukasz Janoszka. Obaj posłali mnóstwo dośrodkowań, kilka z nich doszło celu, ale nie wynikało z nich nic oprócz nieudanych strzałów.

Większe zagrożenie stanowiły akcje po ziemi. Po jednej z wzorcowych wymian piłki z Czerwińskim, Patryk Tuszyński mógł pokonać Michała Gliwę, ale bramkarz intuicyjnie zostawił rękę i odbił strzał. Golkiper zachowywał się wzorcowo jeszcze co najmniej trzy razy. Sparował mocne uderzenie z dystansu Jarosława Kubickiego, wygrał pojedynek sam na sam z Bartłomiejem Pawłowskim, ponownie zatrzymał Kubickiego. Przydarzyła mu się wprawdzie dość poważna wpadka, po jego niepotrzebnym wyjściu pustą bramkę miał przed sobą Jakub Świerczok, ale Mraz stanął na linii strzału.

Komu jak komu, Gliwie szczególnie zależało na dobrej postawie w tym meczu. Prawie cztery lata temu kibice Zagłębia nie szczędzili mu gorzkich słów, uczynili go kozłem ofiarnym porażek. Miarka przebrała się, gdy zdemolowali samochód bramkarza. Po kilku tygodniach zawodnik rozwiązał kontrakt z Miedziowymi. Miejscowi ultrasi nie zapomnieli o wydarzeniach sprzed lat i Gliwa usłyszał sporo epitetów pod swoim adresem.

ZOBACZ WIDEO FC Barcelona znów wygrywa. Pomogły dwa "swojaki". Zobacz skrót meczu z Girona [ZDJĘCIA ELEVEN]

Poza bramkarzem, trudno wyróżnić kogokolwiek w Sandecji. Ataki beniaminka kasowali Lubomir Guldan i Bartosz Kopacz, centry Tomasza Brzyskiego i Patrika Mraza tylko pozornie siały popłoch. Piłkarze Radosława Mroczkowskiego nie oddali przed przerwą ani jednego celnego strzału. Ich gra lepiej wyglądała w drugiej części. Czujność Martina Polacka sprawdzili Mraz i Brzyski, zdecydowanie najaktywniejsi z nowosądeczan.

Zagłębie wciąż napierało. Do 80. minuty zmagało się jednak z grzechem nieskuteczności. Wtedy zmiennik Filip Jagiełło idealnie dośrodkował na głowę Kubickiego i Gliwa musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Sandecja kilka razy urywała się ze stryczka, ostatecznie nie udało się jej oszukać przeznaczenia. 

KGHM Zagłębie Lubin - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0)
1:0 - Jarosław Kubicki 80'
Zagłębie:

Martin Polacek - Alan Czerwiński (73' Arkadiusz Woźniak), Lubomir Guldan, Bartosz Kopacz, Jarosław Jach, Łukasz Janoszka - Jarosław Kubicki, Adam Matuszczyk, Bartłomiej Pawłowski (68' Filip Jagiełło), Patryk Tuszyński (85' Jakub Tosik) Jakub Świerczok

Sandecja: Michał Gliwa - Adrian Basta, Michal Piter-Bucko, Płamen Kraczunow, Patrik Mraz - Bartłomiej Dudzic, Grzegorz Baran, Bartłomiej Kasprzak (65' Mateusz Cetnarski), Wojciech Trochim (76' Adrian Danek), Tomasz Brzyski, Aleksandar Kolew (58' Filip Piszczek)

Żółte kartki: Janoszka (Zagłębie) oraz Piter-Bućko, Baran, Danek, Kraczunow (Sandecja)

Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk)

Komentarze (0)