Jacek Stańczyk: Robert, dziś kochają, jutro... (Komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Photoshot / Na zdjęciu: Robert Lewandowski przed meczem z Danią w Kopenhadze
PAP / Photoshot / Na zdjęciu: Robert Lewandowski przed meczem z Danią w Kopenhadze
zdjęcie autora artykułu

Robert Lewandowski po klęsce z Danią apelował, żebyśmy mieli też szacunek dla kadry za to, co do tej pory zrobiła. Mamy. Ale panie kapitanie, sam dobrze wiesz, jak to jest w piłce: dziś cię kochają, a jutro...

Sam się wymądrzałem, wystawiając noty naszym piłkarzom po kopenhaskiej klęsce. I tak byłem łagodny, pojawiły się trójki, jedna piątka, ale tak naprawdę większość zasłużyła na uczniowskie pały albo dwójki na szynach. Takiego tragicznego meczu w wykonaniu kadry Adama Nawałki jeszcze przecież nie było. Nawet gdy przegrywaliśmy we Frankfurcie z Niemcami 1:3, to jednak po świetnym meczu. Nastroje były wówczas takie, jakbyśmy go wygrali.

W piątek nie było kogo i czego zbierać z boiska. Po Polakach została mokra plama.

Reprezentacja Polski od czasu, gdy przejął ją Adam Nawałka, była dla piłkarzy swego rodzaju katharsis. Nawet jak nie szło im w klubie, w kadrze się odbudowywali, gumką wymazywali to co złe i swoją kartę pisali od nowa. Zespół narodowy pozwalał zrzucać negatywny balast. Teraz chyba po raz pierwszy tych ciężkich worków jeszcze przybyło.

Być może to dobrze? Być może ta kadra potrzebuje wstrząsów. Rok temu zespół przechodził kryzys po meczu z Kazachstanem, gdy nieoczekiwanie zremisował w Astanie 2:2. Potem przed meczami z Danią i Armenią wybuchła afera alkoholowa. Turbulencje udało się przetrwać. Takiego nagłego upadku jak w piątek w Danii jednak się nie spodziewaliśmy. Poniedziałkowy mecz w Warszawie z Kazachstanem będzie znakomitym testem charakteru. Zobaczymy, jak podnosi się po nagłej i niespodziewanej klęsce. ZOBACZ WIDEO Paweł Kapusta przed Polska - Kazachstan: Kadra potrzebuje wyraźnego zwycięstwa

Fakt, że gramy z Kazachstanem, absolutnie nie będzie umniejszał zasług reprezentacji. To jednak drużyna, która odebrała nam punkty. A ponadto niedzielny remis Luksemburga z Francją po raz setny dowodzi, że w futbolu wszystko jest możliwe.

Tak jak przez miesiące rosła kadra, tak i my rośliśmy. Widać to nawet w codziennej pracy, rozmowie z zagranicznymi kolegami. Kiedyś byliśmy od nich gorsi, z uznaniem patrząc na zawodników, o których mogą się rozpisywać. Teraz to Duńczycy przed meczem dzwonią i pytają o niesamowitą historię Kamila Glika. I ciężko im uwierzyć, że ta polska skała z Monaco wyjeżdżał z Polski jako przeciętny przecinak z klubu, który właśnie zleciał z ligi.

O Robercie Lewandowskim nawet nie ma co wspominać: to on straszy z okładek gazet, gdy Polacy grają na wyjeździe.

A kibice? Być na meczu reprezentacji Polski jest dziś trendy. Czerwcowy mecz z Rumunią chciało zobaczyć ponad 100 tysięcy kibiców.

Bolesna porażka z Danią niczego jeszcze nie zmieniła. Jednak nie możemy też ciągle żyć historią. Lewandowski wie to doskonale, bo był w trakcie meczu z Danią wygwizdany. Nie, nie tym piątkowym. W 2013 roku, gdy nasz zespół był jeszcze w ciemnych czasach, grał starą, średniowieczną piłkę. Choć akurat wówczas, w towarzyskim spotkaniu, wygrał 3:2. Błyszczał wtedy Piotr Zieliński, w piątek jeden z najsłabszych zawodników w polskiej drużynie. Oby więc skończyło się tylko na tym jednym meczu. Do mundialu zostały trzy kroki. Step by step. Lepiej żebyście nie potknęli się na pierwszym z nich. Stepie kazachskim.

Źródło artykułu: