W pierwszym spotkaniu w Warszawie było 1:1. Legia musiała wygrać lub zremisować wyższym stosunkiem bramek. W pierwszej połowie nie oddała celnego strzału i straciła Michała Pazdana. Obrońca zachował się nieodpowiedzialnie i otrzymał czerwoną kartkę w 39 minucie.
Grę legionistów w pojedynku z Sheriffem można porównać do sytuacji z transmisją telewizyjną z tego wydarzenia. W dniu meczu okazało się, że nie będzie jej w żadnej telewizji w Polsce. Żeby obejrzeć spotkanie trzeba było skrupulatnie przeszukać internet i znaleźć "stream", który i tak nie dawał gwarancji dobrej transmisji danych.
W efekcie jakość obrazu przypominała początki telewizji. Podobnie jak gra Legii - czasy, w których sztuką było kopnąć piłkę prosto po linii.
Może to i lepiej, że nie wszyscy mogli śledzić na żywo występ mistrzów Polski. Nie było po prostu czego oglądać. W pierwszej połowie goście przeprowadzili tylko jedną składną akcję. Po wymianie kilku podań w polu karnym Sheriffa przewrócił się Tomasz Jodłowiec. Liczył, że sędzia podyktuje rzut karny, ale arbiter nie miał żadnych podstaw.
Dwukrotnie groźnie zaatakowali natomiast gospodarze. Najpierw z dystansu strzelił Josip Brezovec, ale Arkadiusz Malarz odbił piłkę do boku. Bramkarza legionistów starał się zaskoczyć także Mateo Susić, piłka po jego strzale trafiła w głowę jednego z piłkarzy i przeleciała tuż obok słupka mistrzów Polski.
Było słabo, ale zrobiło się jeszcze gorzej.
W 39. minucie Michał Pazdan otrzymał żółtą kartkę za uderzenie rywala łokciem. Reprezentant Polski zaczął protestować, złapał sędziego za rękę, ten uznał, że obrońca naruszył jego cielesność, pokazał mu drugą żółtą kartkę i wyrzucił z boiska.
Podrażnieni zawodnicy Legii starali się coś zmienić przed przerwą. Ruszyli do ataku, Thibault Moulin dośrodkował z rzutu rożnego, ale Jodłowiec nie trafił do bramki z kilku metrów.
Druga połowa to już rozpaczliwe ataki drużyny Jacka Magiery. Zapowiadało się na przełom. Okazję miał Kasper Hamalainen, jednak głową strzelił obok bramki. Fin w tej sytuacji powinien trafić chociaż w jej światło. Minutę po przerwie mógł, a nawet musiał wyprowadzić Legię na prowadzenie.
Szczęścia szukał też Moulin. Jego uderzenie z woleja obronił jednak Zvonimir Mikulić. I na tym ataki gości się skończyły. Drużyna Magiery do końca meczu przeważała, ale były to głównie rozpaczliwe dośrodkowania.
Po meczu w Warszawie Maciej Dąbrowski założył się z naszym portalem o whisky, że Legia pokona Sheriffa. Nie chcieliśmy tego prezentu, ale stało się inaczej. Mistrz Polski po raz pierwszy od czterech lat nie zagra w fazie grupowej europejskich pucharów.
Sheriff Tiraspol - Legia Warszawa 0:0
Sheriff: Zvonimir Mikulić - Mateo Susić, Veaceslav Posmac, Ante Kulusić, Cristiano da Silva - Cyrille Bayala, Gheorghe Anton, Jeremy de Nooijer, Zlatko Tripić (77. Victor Oliveira), Ziguy Badibanga (60. Jairo de Macedo da Silva) - Josip Brezovec (65. Wilfried Balima).
Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Maciej Dąbrowski, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Dominik Nagy (65. Hildeberto), Tomasz Jodłowiec (76. Armando Sadiku), Thibault Moulin, Krzysztof Mączyński, Michał Kucharczyk (84. Sebastian Szymański) - Kasper Hamalainen.
Żółte kartki: Cristino da Silva (Sheriff) - Dąbrowski, Kucharczyk, Nagy, Pazdan (Legia)
Czerwona kartka: Pazdan 39 (Legia).
ZOBACZ WIDEO Tak Lewandowski zdobył gola. Zobacz skrót Bayern - Bayer [ELEVEN]
Umiejętności marniutkie ....ale tupet .....wspaniały :) Zakład przegrał.... co było już do przewidzenia p Czytaj całość