Hiszpańsko-polska Wisła dotychczas zachwycała. Biała Gwiazda - z niesamowitym Carlitosem - znajdowała się w czubie tabeli i po 6. kolejkach mogła wyjść na samodzielne prowadzenie w lidze. Plany pokrzyżowało KGHM Zagłębie Lubin, które także grało o fotel lidera.
Choć wynik na to nie wskazuje, piłkarze Kiko Ramireza nie wystąpili tylko w roli statystów. Wisła momentami zdecydowanie przeważała, ale nie stwarzała zbyt wielu okazji. Gdy już Martin Polacek był w niebezpieczeństwie, piłka nie chciała wpaść do siatki. Vullnet Basha obił poprzeczkę, dwie świetne sytuację zmarnował Ze Manuel, po strzałach Carlitosa i Pawła Brożka piłka minęła słupek o centymetry.
- Myślę, ze zagraliśmy dobrą piłkę. Utrzymywaliśmy się w posiadaniu, ale nie zdołaliśmy stworzyć wielu sytuacji. Do tej pory nie graliśmy dobrze, ale wygrywaliśmy. Tym razem było na odwrót. Jestem tym faktem bardzo zdenerwowany - podkreślił Ramirez.
Obiektywnie, to Zagłębie prezentowało się jednak zdecydowanie lepiej. Jakub Świerczok mógł co najmniej skompletować hat-tricka, blisko drugiego trafienia był Jarosław Jach, poza tym znakomicie współpracująca trójka stoperów Miedziowych postawiła zasieki na linii 16. metra. Niewiele zdziałał lider Wisły Carlitos, który obudził się dopiero w ostatnich 20 minutach.
Z taką oceną meczu nie zgadzał się trener Ramirez. - Rezultat nie oddaje przebiegu meczu. Nie zasłużyliśmy na 0:3. Powinniśmy strzelić przynajmniej jednego gola - stwierdził hiszpański szkoleniowiec Białej Gwiazdy.
ZOBACZ WIDEO Brak Ronaldo nie wpłynął na Królewskich. Zobacz skrót meczu Deportivo - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]