Leszek Ojrzyński: Najpierw szachy, później było zdecydowanie lepiej

PAP / Bartłomiej Zborowski / Arka podzieliła się punktami z Górnikiem. Leszek Ojrzyński [L] dyryguje zespołem
PAP / Bartłomiej Zborowski / Arka podzieliła się punktami z Górnikiem. Leszek Ojrzyński [L] dyryguje zespołem

Górnik Zabrze zremisował 1:1 z Arką Gdynia. Przez większość czasu mecz nie był wielkim widowiskiem. Po tym jak gdynianie wyszli na prowadzenie, błyskawicznie wyrównali zabrzanie. - Szybko zostaliśmy skarceni - mówił Leszek Ojrzyński

Od samego początku niedzielne spotkanie nie dostarczyło wielu emocji. - W pierwszej połowie mieliśmy typowe szachy piłkarskie, wolne tempo i badanie siebie nawzajem. działo się mało i nie było klarownych sytuacji. W drugiej połowie Arka zagrała zdecydowanie lepiej. Utrzymywaliśmy się więcej przy piłce i stwarzaliśmy sytuacje. Mieliśmy swoje atuty, również przy rzutach rożnych w przeciwieństwie do pierwszej połowy. Po jednym z autów zdobyliśmy bramkę, a wcześniej mieliśmy sytuację sam na sam - powiedział Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia.

Od razu po tym, jak do siatki trafił Ruben Jurado, wyrównał Górnik Zabrze. - Wiedzieliśmy, że trzeba szczególnie uważać na pierwsze minuty po zdobyciu bramki, bo Górnik na pewno na nas ruszy. Podobnie było w Lidze Europy, gdzie też wyszliśmy na prowadzenie i szybko zostaliśmy skarceni. Taka jest jednak piłka. Później dalej atakowaliśmy, ale końcówka była bardzo niebezpieczna, gospodarze mieli dwie sytuacje - dodał Ojrzyński.

Gdynianie nie jadą do domu z zawieszonymi głowami. - Zdobyliśmy jeden punkt i trzeba go szanować, bo od ponad 20 dni gramy co 3-4 dni i do tego dochodzą dojazdy. Górnik ma młodszą, bardziej witalną drużynę, ale w drugiej połowie nie było tego widać. Mamy jeden punkt i gramy dalej - stwierdził Ojrzyński, który przekazał też informację, że Tadeusz Socha odzyskał przytomność.

Górnik Zabrze miał z Arką sporo problemów. - Ciężko było nam osiągnąć właściwe tempo w tym meczu. Nasze akcje były rwane i brakowało nam przede wszystkim składności i płynności. Było też dużo walki, czego przykładem była nieprzyjemna sytuacja, czyli zdarzenie Koja z Sochą - zauważył szkoleniowiec zabrzan, Marcin Brosz.

Dobrze spisywał się Damian Kądzior, który ukoronował swój występ asystą. - Cieszy nas jego pierwsza asysta, bo czekał na nią i liczymy na to, że w kolejnych spotkaniach będzie asystował i zdobywał bramki. Cieszy też dobre wejście i bramka Rafała Wolsztyńskiego, który już w meczu pucharowym pokazał, że wraca do dyspozycji sprzed urazu. Końcówka meczu mogła się podobać, bo stworzyliśmy sytuacje, które mogliśmy wykorzystać i zdobyć trzy punkty - podsumował Brosz.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara

Źródło artykułu: