Jako nastolatek zastąpił Pepa Guardiolę

TVN Agency / Na zdjęciu: Xavi
TVN Agency / Na zdjęciu: Xavi

Xavi Hernandez był zawodnikiem, który potrafił zahipnotyzować piłkę. Na przestrzeni lat stał się symbolem nie tylko FC Barcelony, ale też całego hiszpańskiego futbolu.

"Generał", "Komputer" czy "Mistrz Marionetek", jak go nazywano, pokazał że nie trzeba być rosłym gladiatorem, by rozdawać karty na murawie. Mierzący 170 cm pomocnik udowodnił, iż wystarczy do tego niesamowity przegląd pola, stoicki spokój i odpowiedni etos pracy. Każdy, kto widział go w akcji, wie, że to piłkarz, który wprowadzał harmonię na boisku niczym wprawny dyrygent w filharmonii.

La Masia

Xavi przyszedł na świat 25 stycznia 1980 roku w Terrassie w Katalonii. Wychowywał się w rodzinie, dla której futbol to chleb powszedni. Jego ojciec, Joaquim, grał kiedyś w pierwszej lidze w barwach Sabadell, a potem został trenerem. Starszy brat Oscar także próbował sił najpierw jako zawodnik, a potem w roli szkoleniowca. Nic więc dziwnego, że w młodym Xavim od małego buzowała piłkarska pasja.

Do słynnej barcelońskiej akademii La Masia trafił mając 11 lat. Szybko dostrzeżono w nim naturalną lekkość gry i niesamowite opanowanie na boisku. Piłkarską wiedzę chłonął jak gąbka, czerpiąc inspiracje m.in. od Pepa Guardioli, który w latach dziewięćdziesiątych rządził środkiem pola FC Barcelony. W wolnych chwilach uwielbiał podpatrywać również ligę angielską, wzorując się na takich zawodnikach, jak John Barnes czy Paul Gascoigne.

ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona

Debiut i początki w pierwszym zespole

18 sierpnia 1998 roku, mając zaledwie 18 lat, młodzieniec dostał szansę debiutu w pierwszej drużynie Dumy Katalonii i trafił do siatki w Superpucharze Hiszpanii przeciwko RCD Mallorca. W sezonie 1998/99 pod wodzą Louisa van Gaala zaliczył 26 występów we wszystkich rozgrywkach i został wybrany najlepszym debiutantem La Liga.

Kiedy kontuzji doznał Pep Guardiola, lukę na pozycji defensywnego pomocnika Xavi zapełnił jak stary wyga, choć wciąż był nastolatkiem. Przełom wieków to dość trudny okres w historii klubu. Ekipę z Camp Nou dręczyły problemy finansowe i sportowe, ale Xavi nie rezygnował, krok po kroku budował pozycję w drużynie. A gdy pojawiła się propozycja przenosin do AC Milanu, wolał zostać w domu, jakim na przestrzeni lat stała się dla niego Barca.

Pod skrzydłami Franka Rijkaarda

Chociaż najczęściej mówi się o Xavim z czasów Pepa Guardioli, to jednak Frank Rijkaard również miał ogromny wpływ na jego rozwój, przesuwając go na pozycję środkowego pomocnika. To właśnie w erze holenderskiego szkoleniowca w latach 2003-2008 Barca przeżyła pierwszy znaczący renesans po kilku chudszych latach. Do drużyny dołączył m.in. Ronaldinho, a wraz z nim pojawiły się polot, radość i spektakl rodem z brazylijskich plaż. Xavi, z roku na rok coraz dojrzalszy, perfekcyjnie wpasował się w ten pełen fantazji styl, który przyniósł m.in dwa tytuły mistrza Hiszpanii oraz upragniony triumf w Lidze Mistrzów w sezonie 2005/2006 po zwycięstwie 2:1 z Arsenalem w Paryżu.

Era Pepa Guardioli

W 2008 roku nastąpił przełom. Stery w przeżywającej kolejny kryzys Barcy objął Pep Guardiola - dawny idol Xaviego, który pragnął na nowo wprowadzić i udoskonalić filozofię Johana Cruyffa. Z katalońskim pomocnikiem w roli głównej pełni rozkwitła słynna tiki-taka - szaleńczo szybka i krótka wymiana podań, dzięki której Barca nie tylko wygrywała mecze, ale kontrolowała je w sposób niemal hipnotyzujący.

W pierwszym sezonie szkoleniowca Blaugrana sięgnęła po historyczny tryplet, czyli mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla i Ligę Mistrzów. Ten sukces pociągnął za sobą lawinę trofeów, bo w całym roku kalendarzowym 2009 ekipa z Camp Nou zdobyła komplet sześciu pucharów, dokładając Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata.

W 2011 roku, po kolejnej kapitalnej kampanii, FC Barcelona ponownie wygrała Ligę Mistrzów, w wielkim stylu pokonując Manchester United 3:1 na Wembley.

W tym okresie Xavi stał się sercem i mózgiem drużyny. Wspólnie z Andresem Iniestą i Sergio Busquetsem tworzył w pomocy trio, które rywale próbowali rozbić każdym możliwym sposobem, ale zwykle bezskutecznie.

W ataku rządził natomiast Leo Messi, wspomagany na przestrzeni lat przez takich zawodników, jak Samuel Eto'o, Thierry Henry, Pedro, David Villa czy Zlatan Ibrahimović. Do legendy przeszło pamiętne zwycięstwo 6:2 nad Realem Madryt na Santiago Bernabeu w maju 2009 roku. Xavi zaliczył wówczas cztery asysty, udowadniając że potrafi wielokrotnie przełamać nawet najlepszą defensywę.

W drużynie Luisa Enrique

Pep Guardiola zrezygnował z pracy na Camp Nou w 2012 roku, a w 2014 roku, po krótkich przygodach z ławką Tito Vilanovy i Gerardo Martino, w klubie ponownie zagościło tzw. DNA Barcy w postaci Luisa Enrique - byłego piłkarza Blaugrany, który z kolei miał pomysł, by wzbogacić tiki-takę o nowe rozwiązania taktyczne. Xavi był już wówczas u progu rozmyślań o rozstaniu z europejską piłką, ponieważ czuł, że powoli przekazuje pałeczkę młodszym. Przez moment wiele wskazywało na jego przeprowadzkę do USA lub na Bliski Wschód, jednak finalnie zdecydował się pozostać na Camp Nou przez jeszcze jeden sezon.

Decyzja ta przyniosła spektakularny efekt. Z legendarnym trio napastników "MSN" (Leo Messi, Luis Suarez i Neymar) oraz Xavim w roli kapitana FC Barcelona w sezonie 2014/2015 po raz drugi w swojej historii wywalczyła potrójną koronę. W wygranym 3:1 finale Ligi Mistrzów z Juventusem w Berlinie pomocnik pojawił się na boisku w 78. minucie, zastępując Andresa Iniestę. To było idealne, bajkowe zwieńczenie jego niemal dwudziestoletniej przygody w pierwszym zespole.

W barwach La Roja

Gdzie był Xavi, tam musiało się dziać coś dobrego. W kadrze Hiszpanii pojawiał się już jako młody talent.

W 1999 roku wygrał mistrzostwa świata U-20, a w kolejnym sięgnął w Sydney po olimpijskie srebro.

Potem nadeszły czasy seniorskie i jeden z najbardziej niezwykłych okresów w historii La Roja: złoty dublet Euro 2008 i Euro 2012 oraz przede wszystkim mistrzostwo świata w 2010 roku w RPA. Pomocnik był mózgiem drużyny prowadzonej najpierw przez Luisa Aragonesa, a następnie przez Vincente del Bosque – rozgrywał, dogrywał kluczowe piłki, kontrolował tempo i przebiegał nieprawdopodobne dystanse.

Legenda futbolu

Xavi na murawie przez lata demonstrował słynne "kółeczko", zwane "la pelopina", które siało postrach wśród rywali i było chętnie kopiowane przez młodych piłkarzy chcących naśladować jego grę. Wielokrotnie wyróżniano go w plebiscytach FIFA czy UEFA, a w latach 2009-2011 trzy razy z rzędu znalazł się na najniższym stopniu podium Złotej Piłki.

Najbardziej znany jest jako maestro środka pola, ale prywatnie stara się chronić swoją rodzinę przed wielkim medialnym szumem. W 2013 roku poślubił Nurię Cunillerę, z którą ma dwójkę dzieci - córkę Asię i syna Dana.

Od 2015 roku grał w katarskim Al Sadd, gdzie cztery lata później został trenerem. Wiodło mu się na tyle dobrze, że w listopadzie 2021 wrócił do FC Barcelony, by przejąć stery po Ronaldzie Koemanie. Z pogrążoną w finansowym i sportowym kryzysie Dumą Katalonii sięgnął po mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii. Ale w po kolejnym, dużo słabszym sezonie, musiał ustąpić ze stanowiska.

Xavi Hernandez niewątpliwie zasłużył, by nazywać go jednym z najlepszych pomocników w dziejach futbolu. On doskonale wie, że praca zespołowa to fundament wszystkich zwycięstw. Jest przy tym żywym dowodem na to, że największe gwiazdy rodzą się często ze skromnych początków, a niska postura nie przeszkadza w podbiciu futbolowego świata. Bo piłkarskie mistrzostwo to nie kwestia wzrostu, a boiskowej inteligencji, talentu oraz serca do gry.

Ziemowit Ochapski, legendysportu.pl

Komentarze (0)