Zbigniew Mroziński
Na pewno nie chcą już w Paris Saint-Germain Grzegorza Krychowiaka, bo trener Unai Emery nie zabrał go na tournee do Stanów Zjednoczonych. Reprezentant Polski zdaje sobie sprawę, że pożegnanie z francuskim potentatem oznaczałoby dużą obniżkę zarobków, więc nie pali się do odejścia. Wreszcie będzie chyba musiał to zrobić, gdyż inaczej na stałe może wylądować w rezerwach PSG.
Ciągle słyszymy w mediach, jakie to wielkie drużyny chciałyby pozyskać "Krychę", ostatnio głównie hiszpańskie, ale nic w tym dziwnego, skoro najlepsze lata w karierze piłkarskiej spędził w Sevilli. Szybko zdementowano jednak informację o zainteresowaniu ze strony mającego na razie zakaz transferów Atletico Madryt. Z kolei w gazecie "L’Equipe" podano, że Polak może trafić do przeżywającej kryzys i dopiero dwunastej w poprzednim sezonie Valencii.
[b]
Francuski niedosyt
[/b]
- Moim zdaniem hiszpańskiego klubu zwyczajnie nie stać na zatrudnienie Krychowiaka - mówi Stefan Białas, kiedyś piłkarz i trener we Francji, a teraz komentator rozgrywek Ligue 1 w stacji telewizyjnej Eleven Sports. - Pamiętajmy, że rok temu kosztował około 30 milionów euro i był najwyższym wówczas transferem PSG. Mógłby przenieść się do Valencii, gdyby na przykład francuski klub chciał płacić część jego pensji oscylującej w granicach 400-500 tysięcy euro miesięcznie. Dlatego bardziej prawdopodobny jest transfer do Anglii, gdzie takie kwoty nie stanowią większego problemu. Przede wszystkim sam zawodnik musi jednak zadeklarować, że chce odejść, a na razie nic takiego z jego ust nie padło. Dodajmy, że ma umowę ważną jeszcze cztery lata.
Również Maciej Rybus rok temu wylądował w lidze francuskiej i pobytu w Olympique Lyon nie może zaliczyć do udanych. Z tym, że już od kilku miesięcy sugerował, że chciałby zmienić barwy. Przed przyjazdem do Francji spędził kilka całkiem udanych sezonów w Tereku Grozny, więc nic dziwnego, że znowu będzie grał w lidze rosyjskiej, tyle że nie w klubie z niebezpiecznej Czeczenii, lecz ze stolicy kraju. Kilka dni temu podpisał trzyletni kontrakt z Lokomotiwem Moskwa. Do ósmego zespołu Premier Ligi w poprzednim sezonie oraz zdobywcy Pucharu Rosji Rybus przeszedł za 1,75 miliona euro. Rok temu OL nic za niego nie zapłacił, więc mimo wszystko Francuzi zrobili dobry interes.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt
- Maciek narzekał, że nie ma miejsca w pierwszym składzie, a w żadnym klubie takiej postawy nie lubią - kontynuuje Białas. - Chyba nie czuł się najlepiej w Lyonie, na co na pewno miała wpływ nieznajomość języka francuskiego oraz to, że był kontuzjowany. Właściwie już od lutego było wiadomo, że jest w klubowej zamrażarce i jego sytuacji nie mogły zmienić dobre występy w wiosennych meczach, gdy pomógł drużynie awansować do półfinału Ligi Europy. Widocznie Rybus lepiej czuje się w Rosji.
Wojciech Szczęsny zdecydował się na zostanie w przyszłości następcą Gianluigiego Buffona w Juventusie Turyn, co jest bez wątpienia wielkim wyróżnieniem, ale stanowi także ryzyko, bo w najbliższym sezonie może oznaczać jednak częste siedzenie na ławce rezerwowych. Inny kandydat do reprezentacyjnej bramki Łukasz Skorupski spadł z Empoli FC z Serie A i po dwóch udanych latach wraca do AS Roma, z którego odszedł właśnie Szczęsny, a on był z niego wypożyczony. W klubie ze stolicy Włoch pozostał jednak pierwszy golkiper reprezentacji Brazylii Alisson, który nareszcie chciałby tam zostać podstawowym golkiperem.
- Jeżeli Wojtek Szczęsny ma zapisane w kontrakcie, że musi w sezonie rozegrać określoną liczbę meczów w Juventusie, to Adam Nawałka nie ma powodów do zmartwień - mówi Piotr Czachowski, były piłkarz włoskiego Udinese, a teraz komentator Serie w Eleven Sports.
- Natomiast Skorupski, który świetnie prezentował się w Empoli, jeżeli zostałby w Romie, co wcale nie jest przesądzone, wcale nie stałby na straconej pozycji w rywalizacji z Alissonem.
Dawid Kownacki wzorem byłych kolegów z Lecha Poznań zdecydował się na transfer do Sampdorii Genua, skąd miał propozycję już od dawna. Jednak po młodzieżowych mistrzostwach Europy zaczął się wahać i po turnieju poleciał do Belgii, bo zainteresowany był nim Standard Liege. Nic nie wyszło z tej transakcji i ostatecznie wylądował za 3,8 miliona euro w Genui, gdzie jest duża rywalizacja o miejsce w ataku. Przede wszystkim nic nie wyszło z transferu Czecha Patrika Schicka do Juventusu. Czy zatem młody Polak ma szansę na miejsce w pierwszej jedenastce Sampy?
- Oczywiście, że Kownacki ma szanse na wywalczenie miejsca w składzie takiego zespołu jak Sampdoria - kontynuuje Czachowski. - Najlepiej pokazał, jak się to robi, właśnie w Sampdorii, Karol Linetty. Na początku Dawid będzie musiał swoje odcierpieć, ale gdy się zaaklimatyzuje, jego pozycja w drużynie będzie coraz większa.
Niemiecka szansa
Dodajmy, że inny zawodnik naszej kadry U-21, która zawiodła na niedawnym młodzieżowym Euro w Polsce, lewy obrońca Paweł Jaroszyński za 400 tysięcy euro przeszedł na cztery lata do Chievo Werona, które poprzedni sezon Serie A zakończyło na 14 pozycji.
Z kolei najbardziej znany zawodnik wspomnianej reprezentacji młodzieżowej, czyli pomocnik Bartosz Kapustka, po nieudanym rocznym pobycie w Leicester City zdecydował się natomiast na wypożyczenie do SC Freiburg (nie chciał tam iść Kamil Grosicki z Hull City). Żeby nie okazało się, że zawodnik, który w czerwcu zeszłego roku po udanym występie na Euro 2016 był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych na Starym Kontynencie, trafił z deszczu pod rynnę.
- Już słychać, że Bartek może mieć problemy także w Niemczech - podsumowuje Czachowski. - Z drugiej strony w Anglii nie udało się o wiele bardziej utytułowanym i bardziej doświadczonym naszym piłkarzom. To piekielnie trudna dla nas liga.
Natomiast w Niemczech wielu Polaków zrobiło jednak duże kariery. Na przykład Jakub Błaszczykowski, który do tego kraju przyjechał 10 lat temu, a w 2014 roku tylko na jeden sezon został wypożyczony z Borussii Dortmund do Fiorentiny. Natomiast od 12 miesięcy jest piłkarzem VfL Wolfsburg, w którym specjalnie mu się nie wiedzie, ale drużyna po barażach utrzymała się w Bundeslidze i nasz piłkarz chciałby zostać.
Niewykluczone, że będzie musiał jednak odejść, ale między bajki należy na razie włożyć pojawiające się plotki, że mógłby trafić do Legii Warszawa. Błaszczykowski, od dawna gra w zupełnie innej lidze finansowej. Do mistrza Polski mógł przyjść z Wisły Kraków Krzysztof Mączyński , który wcześniej poza ojczyzną grał tylko w lidze chińskiej.
to można czekać spokojnie na emeryturę
Krycha masz piątkę za dojenie zabojadow
jesteś prawdziwym patriota Reprezentacja
da sobie rade bez ciebie .