Marzena Sarapata: Nie trzymamy się władzy - nie mamy komu sprzedać Wisły

PAP / Stanisław Rozpędzik / Od lewej: dyrektor wykonawczy Wisły Kraków, Daniel Gołda i prezes Wisły Kraków, Marzena Sarapata
PAP / Stanisław Rozpędzik / Od lewej: dyrektor wykonawczy Wisły Kraków, Daniel Gołda i prezes Wisły Kraków, Marzena Sarapata

- Mamy na względzie przede wszystkim interes Wisły, który jest dla nas dobrem najwyższym. Towarzystwo nie będzie blokowało rozwoju klubu i nie będzie trzymało się władzy - zapewnia prezes Białej Gwiazdy, Marzena Sarapata.

Stowarzyszenie TS Wisła, które od sierpnia minionego roku jest właścicielem prowadzącej sekcję piłkarską Białej Gwiazdy Wisły SA, uznało, że dokumenty złożone w piątek przez podającego się za pełnomocnika Stechert Gruppe Norberta Bernatzky'ego nie spełniają warunków formalnych oferty kupna Wisła SA.

Tym samym przejęcie krakowskiego klubu przez Niemców na warunkach (40 mln zł plus grosz) zawartych w umowie kupna-sprzedaży Wisły między Tele-Foniką a Towarzystwem, stało się niemożliwe. 23 lipca upłynął bowiem termin, w którym chętny na odkupienie klubu, mógł nabyć sto procent akcji, korzystając z klauzuli wykupu. Władze Wisły nie wykluczają jednak, że usiądą do rozmów ze Stechert Gruppe, jeśli kontrahent uwiarygodni się w ich oczach.

- Termin skorzystania z tej umownej klauzuli minął. Potraktujemy potencjalnego inwestora, jak każdy inny podmiot, który chciałby złożyć ofertę kupna akcji Wisły SA. Podejmiemy rozmowy z każdym, kto wyrazi chęć zainwestowanie środków w klub i budowania silnej Wisły. Nie wykluczamy także możliwości zawarcia takiej umowy z podmiotem, który 21 lipca wyraził wstępną wolę przejęcia klubu. Nadrzędne jest dobro Wisły - wyjaśniła prezes krakowskiego klubu, Marzena Sarapata.

To właśnie krakowska prawniczka rok temu stanęła na czele nowego zarządu Wisły SA po tym, jak Towarzystwo odbiło piłkarską spółkę z rąk Jakuba Meresińskiego, który w cztery tygodnie niemal doprowadził do upadku 13-krotnych mistrzów Polski. Nowe kierownictwo klubu zredukowało zadłużenie, które w chwili przejęcia przez nich Wisły wynosiło 12 mln zł, pozyskało sponsora głównego w postaci LVBet, co nie udało się ich poprzednikom przez wiele lat i otworzyło też Białą Gwiazdę na lokalny biznes, pozyskując rzeszę mniejszych sponsorów. Pod względem finansowym i organizacyjnym Wisła zaczęła wstawać z kolan, na których była przez ostatnie lata.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kiedyś pięć goli, teraz pięć bil. Lewandowski zszokował Chińczyków! (WIDEO)

Na wtorkowej konferencji prasowej, podczas której klub z Reymonta 22 przerwał milczenie i odniósł się do propozycji Stechert Gruppe, Sarapata zapewniła, że działaniami obecnych właścicieli Wisły nie kieruje chęć utrzymania się przy władzy, a jedynie dobro klubu.

- Towarzystwo nie będzie blokowało rozwoju klubu i nie będzie trzymało się władzy. Nie przyszliśmy do El Dorado. Rok temu sytuacja była taka, że w piątek przyszliśmy do miejsca, w którym poniedziałek na rachunku bankowym było zajęcie komornicze związane z zaległościami do firmy ochroniarskiej, a tydzień później wpłynęło zajęcie wierzytelność od komornika, który ściągał długi pana Meresińskiego dotyczące akcji, które na szczęście wtedy nie były już jego własnością. Z takimi rzeczami musieliśmy się zmierzyć na początku - Sarapata przypomniała okoliczności, w jakich Towarzystwo przejmowało piłkarską spółkę.

- Mamy na względzie przede wszystkim interes Wisły, który jest dla nas dobrem najwyższym. Nie jest tak, że Towarzystwo będzie blokowało jakiekolwiek próby wsparcia piłkarskiej spółki. Nie mamy żadnych powodów do tego, by tak robić. Pamiętamy o doświadczeniach związanych z przejęciem klubu przez Jakuba Meresińskiego, dlatego do takich wydarzeń jak złożenie takiego dokumentu, podchodzimy z rezerwą. W tej chwili zarząd Towarzystwa dokładnie analizuje potencjalnego inwestora, by nie doszło do sytuacji tożsamej z tą z zeszłego roku - zaznaczyła prezes Wisły.

Gdy rok temu Towarzystwo odbiło Wisłę z rąk Meresińskiego, wiadome było, że rządy stowarzyszenia są tylko przejściowe i będą trwały do przekazania spółki inwestorowi z mocnym zapleczem finansowym. Na pytanie o to, czy teraz Towarzystwo wyklucza sprzedaż klubu, odpowiedziała: - Nie bardzo mamy komu sprzedać Wisłę.

Stecher Gruppe złożyło ofertę kupna akcji za pośrednictwem Tele-Foniki, ponieważ na mocy wspomnianej wyżej umowy między kablowym koncernem a Towarzystwem, Tele-Fonika otrzymała pełnomocnictwo do prowadzenia rozmów z inwestorami zainteresowanymi przejęciem klubu, które w piątek Towarzystwo koncernowi wypowiedziało.

- W ślad za otrzymaniem dokumentu, który wzbudził nasze wątpliwości, wypowiedzieliśmy pełnomocnictwo Tele-Fonice po to, by chronić dobrze pojęty interes klubu. Chcieliśmy, by nie doszło do ruchów, które byłyby trudne do odkręcenia. To była reakcja na dość wątpliwy kształt pisma, które wpłynęło do Towarzystwa - wyjaśniła Sarapata.

Do jednostronicowego dokumentu, który w zamyśle Stechert Gruppe miał być ofertą kupna klubu, dołączony został prymitywny folder reklamowy.

- W piątek około godziny 16 do sekretariatu Towarzystwa wpłynął dokument traktujący o zakupie stu procent akcji Wisły Kraków SA. Ten dokument został dostarczony przez pełnomocnika Tele-Foniki wraz z plikiem fotografii ilustrujących, jak można domniemywać, produkty wskazanej w dokumencie firmy - potwierdziła Sarapata, dodając: - Ten dokument nie stanowił oferty - to opinia naszych prawników i kancelarii, które zaangażowaliśmy do zbadania sprawy. Dokument nie może być ofertą choćby z uwagi na to, że zawarty jest w niej warunek dojścia umowy do skutku. Brakuje w nim też umocowania dla osoby, która na dokumencie jest podpisana.

Propozycji z Niemiec daleko od transparentności. Wisła nie ukrywa, że o nadawcy pisma wie niewiele. Bernatzky ma reprezentować Stechert Gruppe, ale dane firmy na przedstawionym przez niego piśmie różnią się od tych właściwych. Jak ustalił "Dziennik Polski, dokument został sporządzony na papierze firmowym European Agency Office. Nie wiadomo, co to za twór, a pod podanym berlińskim adresem znajduje się... UFA, czyli wielka agencja zajmująca się handlem prawami marketingowymi i telewizyjnymi.

- Sposób wykazania podmiotów w złożonym dokumencie nie pozwala na jednoznaczną identyfikację tego podmiotu. W niemieckim KRS-ie taki podmiot nie istnieje. Nie wyklucza to, że funkcjonuje w innej formie, ale tego na razie nie wiemy. W tej chwili zarząd klubu analizuje potencjalnego inwestora, by nie doszło do sytuacji sprzed roku. Spływają do nas informacje, wyciągamy wnioski. Kancelarie, które zaangażowaliśmy w Polsce i w Niemczech, weryfikują tę firmę. Pamiętamy o doświadczeniach związanych z przejęciem klubu przez Jakuba Meresińskiego, dlatego do takich wydarzeń jak złożenie takiego dokumentu, podchodzimy z rezerwą - przyznała Sarapata.

Co ciekawe, przedstawicielom Wisły nie udało się nawiązać kontaktu z kontrahentami: - Nikt ze strony potencjalnego inwestora ani ze strony pana, który uznaje się za pełnomocnika wskazanego w piśmie podmiotu, z nami się nie skontaktował. Wygląda na to, że skontaktowano się jedynie z mediami. Podpisany pod dokumentem pan nie odbiera telefonu mimo podania numeru. Wystosowaliśmy do niego mail, informując o tym, że nie wyrażamy zgody na działanie osoby nieumocowanej przez wskazanego w treści pisma mocodawcy. Próbowałam skontaktować się z tym panem, by uzyskać informację o tym, czy możemy spodziewać się dokumentów, ale nie udało nam się do niego dodzwonić. Nic też nam wiadomo, by przedstawiciele inwestora kiedykolwiek byli w siedzibie Towarzystwa czy piłkarskiej spółki.

Źródło artykułu: