Czerwiec był niezwykle bolesny dla fanów Romy, bo to wtedy z ich klubem żegnała się największa legenda ostatnich lat. Francesco Totti nie mógł kontynuować kariery w ukochanej drużynie i dlatego zapadła decyzja o odejściu.
Początkowo 40-latek miał zakończyć karierę, ale potem mówił między wierszami, że nie chce jeszcze odchodzić. Chętnych nie brakowało, a ze Stanów Zjednoczonych wpłynęło kilka ofert. Podobno jednak Totti w MLS nie zagra.
- Rozmawiałem niedawno z jego agentem. Słyszałem, że były oferty z Miami i Los Angeles, ale on tam na pewno nie zagra - mówi Hideyuki Hanyu, prezes japońskiego klubu Tokio Verdy.
Nieprzypadkowo cytujemy Japończyka. To w jego klubie ma kontynuować karierę słynny Włoch. Nie jest to jeszcze przesądzone, bo "Il Capitano" bierze pod uwagę, że jednak zakończy karierę.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: łzy Jermaina Defoe. Jego młody przyjaciel umiera
- Totti ma teraz dwie możliwości. Albo zostanie w Romie, albo będzie grać w Verdy. Decyzję musi podjąć sam i musi sobie to dobrze przemyśleć. Pieniądze dla niego mamy, bo gdybyśmy nie mieli, to nie składalibyśmy oferty. Jeżeli jednak transfer nie wypali, to nie sprowadzimy innego zawodnika, bo Totti jest wyjątkowy - tłumaczy Hanyu.
Transfer do Japonii byłby zaskakujący, bo mówimy o drużynie, która występuje w drugiej lidze. Zespół ten obecnie zajmuje piąte miejsce, a w składzie, z wyjątkiem dwóch Brazylijczyków, są sami Japończycy. W klubie po cichu liczą, że transfer na tyle sprawnie przebiegnie, że wybitny Włoch zagra już 22 lipca w meczu ligowym.