Jeszcze kilka dni temu Franciszek Smuda zapowiadał, że nadal będzie pracował w Górniku Łęczna, a klub po rocznej banicji ma wrócić do Lotto Ekstraklasy. Przyszłość zespołu z Lubelszczyzny nie rysuje się jednak w kolorowych barwach. Jak wynika z informacji "Przeglądu Sportowego", zawodnicy nie chcą się zgodzić na redukcję wynagrodzeń.
W czwartek przeprowadzono rozmowy dotyczące przedłużenia kontraktów z grupą najbardziej doświadczonych piłkarzy, którym umowy kończą się 30 czerwca. Propozycja zarządu dotyczyła obniżki pensji o 50 proc. W dodatku na sobotę Górnik ma zaplanowany mecz sparingowy, ale najprawdopodobniej do niego nie przystąpi.
- Nie może być tak, że pojadę w sobotę na sparing bez nowej umowy. Złapię kontuzję i co dalej? Poza tym, to, co jest nam proponowane to doprawdy grosze. Cóż, trzeba rozglądać się za nowym klubem - przyznawali rozmówcy "Przeglądu Sportowego".
Wiele wskazuje na to, że z Łęcznej odejdzie również Smuda, którego zarobki według nowej umowy miałyby być znacząco niższe. Z klubu odszedł już trener bramkarzy Arkadiusz Onyszko.
Największym problemem Górnika jest sytuacja finansowa. Długi sięgać mogą nawet 7 milionów złotych. Co prawda kopalnia Bogdanka nadal będzie wspierać klub, ale o szybkim powrocie do elity w Łęcznej mogą tylko pomarzyć.
ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21