4 kwietnia Stal zagrała z Flotą Świnoujście. To był pierwszy z meczów, które zielono-czarni muszą rozegrać w tym miesiącu. Po tym spotkaniu Stalówkę czeka maraton. - Teraz mamy serię pięciu spotkań w ciągu dwóch tygodni. Stalowa Wola może być albo u góry, albo u dołu tabeli - mówił po ostatnim pojedynku z Flotą trener Stali, Władysław Łach. Szkoleniowiec może się jednak cieszyć, bo gdy ktoś wypadnie mu ze składu, będzie miał kogo za danego gracza wstawić. - Mam szeroką kadrę, więc mogłem odpuścić kontuzjowanym w potyczce z Flotą - argumentował Łach.
Pozytywnie nastawieni do tych gier są gracze Stalówki. Nie boją się oni sytuacji, która miała miejsce jeszcze w poprzedniej rundzie, kiedy na mecze wyjazdowe jeździło tylko 13-14 piłkarzy ze Stalowej Woli. - Przed nami potyczki z beniaminkami i zaległy mecz z Motorem w Lublinie. Na koniec czeka nas ciężki bój z potentatem, Widzewem Łódź. Zagramy dużo pojedynków w bardzo krótkim odstępie czasu. Są zawodnicy, na których trener może liczyć w każdej chwili. We wszystkich formacjach są gracze, którzy mogą pojawić się na placu gry, a Stal nic na tym nie straci - twierdzi Bartłomiej Piszczek, obrońca zielono-czarnych.
Stal w poprzedniej rundzie słabo spisywała się w konfrontacjach z beniaminkami. W czterech pojedynkach z tymi zespołami tylko jeden raz gracze z Podkarpacia cieszyli się ze zwycięstwa. Po ostatniej wygranej z Flotą, morale Stalówki polepszyło się i zawodnicy ze Stalowej Woli z wiarą i optymizmem patrzą na kolejne zawody z nowicjuszami ligi. - Teraz mamy potyczki z beniaminkami i wygrana to dobry prognostyk na przyszłość. Na razie jesteśmy chyba rycerzami wiosny - zakończył pomocnik Stalowców, Krzysztof Trela.