EL. MŚ: Robert Lewandowski niszczy system, a Polska wygrywa z Rumunią!

PAP / Bartłomiej Zborowski / Robert Lewandowski
PAP / Bartłomiej Zborowski / Robert Lewandowski

Robert Lewandowski strzelił trzy gole i Polska pokonała Rumunię 3:1 w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata 2018. "Biało-czerwoni" są o krok od awansu na mundial w Rosji.

Kadra funkcjonuje dziś jak korporacja. To ogromna firma, która przyzwyczaiła wszystkich, że wyrabia normę. I to nie ostatniego dnia miesiąca, a nawet i tydzień przed czasem. Słupki w excelu świecą się na zielono, przełożeni są zadowoleni, chwalą swoich najlepszych pracowników na codziennych zebraniach, ale przy okazji, gdzieś początkowo niby nie na poważnie, stawiają coraz większe wymagania.

I dlatego nie zastanawiamy się już, czy reprezentacja Polski swój mecz wygra, a w jakich rozmiarach. Dziś polski kibic jest rozpieszczony jak nigdy. Jak ten szef, który dobrał grupę zdolnych i ambitnych ludzi i w spokoju wyczekuje efektów, bawiąc się telefonem przy swoim biurku z wygodnie wyciągniętymi nogami.

Dostanie się na mecz reprezentacji Polski jest dziś trudniejsze od ułożenia kostki rubika z zamkniętymi oczami. Bilety na spotkanie z Rumunią rozeszły się w przedsprzedaży, w kilka godzin. Odnotowano rekordową liczbę chętnych pojawienia się na Stadionie Narodowym - o wejściówkę na mecz Polaków starało się aż ponad pół miliona kibiców. Na czarnym rynku za cenę biletu można by kupić używany samochód, niektóre pakiety sprzedawane były później za kilka tysięcy złotych. Nic dziwnego - w Warszawie kadra nie przegrała od marca 2014 roku. Jest niepokonana od dziewięciu kolejnych spotkań.

Firma nie rozkręciła się jednak od razu. Po drodze dużo było nietrafionych inwestycji, roszad na stanowiskach, kilku kierowników, którzy nie potrafili ocenić potencjału zespołu lub po prostu dotrzeć do zdolnych, choć trudnych w prowadzeniu jednostek. W końcu szefem spółki został człowiek, któremu nie zależy na poklasku. Na niego przełożeni nie patrzą z zazdrością, a podziwem i szacunkiem. Jest raczej skromny, a i często lubi się uśmiechać. Takiego pracowitego i życzliwego człowieka nawet jakby się chciało, to nie da się nie lubić.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Cieszą mnie trzy gole, ale bardziej punkty

On z kolei wiedział, jak rozdzielić pracę. I z kogo zrobić "frontmana". Z Roberta Lewandowskiego.

Za to, co ten człowiek wyprawia na boisku od ostatnich kilku lat, jak bardzo jest powtarzalny i do bólu konsekwentny, trudno się mu nawet odwdzięczyć. W spotkaniu z Rumunią dwukrotnie wykonywał rzut karny i dwa razy pokonał Cipriana Tatarusanu. A jak nie mógł tego zrobić wcześniej, to cofał się nawet pod własne pole karne, żeby piłkę przejąć i rozegrać.

Rumuńscy kibice mogą dziś żałować, że tak bardzo podrażnili go kilka miesięcy wcześniej, w Bukareszcie, rzucając petardę hukową pod jego nogi. Na ich terenie Lewandowski strzelił dwa gole. W Warszawie również nie brał jeńców. Postrzelał z karnych, ale także trafił do ich bramki głową. Z takim pomocnikiem jak Piotr Zieliński było mu łatwiej. Piłkarz SSC Napoli miał udział przy wszystkich akcjach bramkowych. A Lewandowski pod względem liczby goli w kadrze wyprzedził w sobotę Grzegorza Latę (Lato ma ich 45, Lewandowski 46).

Zadania nie miał wcale łatwego, bo rywal skupiał się bardziej na przeszkadzaniu. Rumuni byli bardzo cofnięci i nie pozwolili się nam przekonać, czy trener Adam Nawałka faktycznie dobrze zrobił zmieniając w bramce Łukasza Fabiańskiego na Wojciecha Szczęsnego.

A "Biało-czerwoni" dalej nacierali i tylko własne błędy, w przyjęciu piłki lub podaniu do kolegi sprawiły, że tylko Robert Lewandowski, i tylko trzy razy, wprawiał Stadion Narodowy w euforię.

I znowu ten sam człowiek, którego katar czy rozczochrana grzywka rozpoczynają w Polsce publiczną dyskusję, sprawił że tabelkę w excelu można zapisać i wysłać przełożonemu. I nawet jak jeden dzień w miesiącu był słabszy, a Bogdan Stancu strzelił dla gości honorowego gola, to nie ma to znaczenia. Nogi znowu można wyciągnąć na stół. I zamknąć laptopa.

Polska - Rumunia 3:1 (1:0)
1:0 - Robert Lewandowski 29' karny
2:0 - Robert Lewandowski 57'
3:0 - Robert Lewandowski 62' karny
3:1 - Bogdan Stancu 77'

Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Thiago Cionek, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk - Krzysztof Mączyński (44. Grzegorz Krychowiak), Karol Linetty (72. Arkadiusz Milik) - Jakub Błaszczykowski, Piotr Zieliński (79. Łukasz Teodorczyk), Kamil Grosicki - Robert Lewandowski.

Rumunia: Ciprian Tatarusanu - Alin Tosca, Cristian Sapunaru, Vlad Chiriches - Iasmin Latovlecici (60. Nicolae Stanciu), Romario Benzar, Mihai Pintilii, Razvan Marin (79. Sergiu Hanca) - Alexandru Chipciu (60. Gheorghe Grozav), Bogdan Stancu - Florin Andone.

sędziował: Ruddy Buquet (Francja)

żółte kartki: Cristian Sapunaru (Rumunia)

widzów: 57 128

Komentarze (108)
avatar
Bolo.68
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To może " wystawcie" Lewandowskiego samego np. w meczu z Kazachstanem, zobaczymy jaki będzie wynik...! Krzywdę robicie Lewemu i drużynie takimi durnymi tytułami! 
avatar
cyk211
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
ale idiotyczny tytuł, najlepszy na boisku to był Zielu, a nie ta wasza dziennikarska gwiazdeczka... 
avatar
Andrzej Kacprzak
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Tylko z karnych i na pustą " Penaldowski"" parafrazując hejterów pewnego Portugalczyka xd 
sie wie
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jeśli Man utd za Martiala dało bodajze 55 czy tam 65 mln te 2 sezony temu chyba to Mbappe jest spokojnie wart 2x tyle jak nie 3 ;) 
avatar
mnich Przemysław
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak sobie czytam opinie różnych "ekspertów" i mam jedno przesłanie:
odpieprzcie się od Cionka !
Nie lubię tego gracza, ale gdzie był niepewny?
Jak brakowało umiejętności to kopał na aut i też d
Czytaj całość