Rewolucja w Śląsku Wrocław. Piłkarze odchodzą, klub czeka na kupca

PAP / Maciej Kulczyński / Radość piłkarzy Śląska Wrocław
PAP / Maciej Kulczyński / Radość piłkarzy Śląska Wrocław

Na naszych oczach praktycznie rozpada się Śląsk. Z drużyny odeszło już sześciu piłkarzy, ma zamiar jeszcze pięciu. Tymczasem klub do dziś czeka na oferty kupna. Z jednym z kupców powiązany jest Michał Probierz, były trener Jagiellonii.

W tym artykule dowiesz się o:

- Na końcu sezonu wykreował się ten zespół, który wszyscy chcieli oglądać - mówił Kamil Biliński po wygranym 2:0 spotkaniu z Cracovią. Śląsk w ostatnich kolejkach imponował formą. Nie licząc wpadki z Zagłębiem Lubin (0:2), wrocławianie odprawiali z kwitkiem kolejnych rywali. 6:0, 4:1, 2:0. To ostatnie wyniki z własnego stadionu. Gra Śląska nie męczyła już oka (jak przez większość sezonu). Piłkarze Jana Urbana w porywającym stylu zapewnili sobie utrzymanie.

Ciągu dalszego tej historii nie będzie, przynajmniej w tym składzie. Na początku tygodnia stało się to, co stać się po prostu musiało. Ambicje Ryoty Morioki sięgały wyżej niż Lotto Ekstraklasy i tylko kwestią czasu było pożegnanie samuraja z Wrocławiem. Japończyk obudził się w końcówce sezonu i zagraniczne zespoły zarzuciły na niego sieci. Pomocnik wprawdzie nie został bohaterem spektakularnego transferu, ale belgijskie Waasland-Beveren to jednak szczebel wyżej niż Śląsk.

Ze stratą reżysera gry wszyscy się pogodzili. Bardziej zaskoczyła, ba, niektórych mocno zdziwiła, decyzja o rozstaniu z Kamilem Bilińskim. Nie ma co ukrywać, przez kilka miesięcy napastnik zawodził. Był na bakier ze skutecznością i nie podsunął działaczom zbyt wielu argumentów, by ci pomyśleli o nowej umowie. Za to końcówka rozgrywek... Wychowanek klubu w ostatnich czterech meczach trafił do siatki pięć razy. Rozgrywki zakończył z 11 golami. Dawno żaden napastnik Śląska nie mógł pochwalić się takimi statystykami.

Wprawdzie z Wrocławia dochodziły głosy, że Biliński długo nie otrzymywał oferty kontraktu, ale piorunujący finisz mógł zapewnić napastnikowi angaż na kolejne lata. Tak się jednak nie stało. Snajper nie dogadał się z klubem i opuszcza zespół. Podobnie jak Paweł Zieliński, Peter Grajciar, Ostoja Stjepanović i Mariusz Pawełek. O ile dwaj pierwsi raczej statystowali za kadencji Jana Urbana, to Macedończyk i golkiper Śląska dołożyli parę cegiełek do utrzymania. Dziwi zwłaszcza pożegnanie z Pawełkiem. 36-latek miał swoje za uszami, ale fakt faktem, nieraz ratował kolegom skórę.

ZOBACZ WIDEO Żewłakow: Żyjemy w erze Cristiano Ronaldo

To nie koniec. Aż pięciu piłkarzy zakończyło okres wypożyczenia. Mowa o Mateuszu Lewandowskim, Alvarinho, Łukaszu Zwolińskim, Joanie Angelu Romanie i Aleksandarze Kovaceviciu. Z tego grona właściwie jedynie serbski pomocnik może jeszcze obrać kierunek na Wrocław. Wobec transferu Morioki, Śląskowi przydałby się tak kreatywny gracz jak Roman, ale w przypadku Hiszpana piłeczka leży po stronie Sportingu Braga.

10 zawodników na wylocie z klubu. Nie brzmi zachęcająco, prawda? Szczególnie, kiedy wielkimi krokami zbliża się przetarg na 55 proc. akcji klubu, którymi dysponuje miasto. Sytuacja kadrowa nie odstrasza potencjalnych kupców. Termin zgłoszeń mija w piątek, 9 czerwca, dokładniej o godzinie 12.00. Nieoficjalnie mówi się, że swoje oferty wyłożą na stół dwaj poważni kandydaci.

Jednym z nich miałby być Andrzej Kuchar, przed lata selekcjoner kadry koszykarzy i były udziałowiec Lechii Gdańsk. Jest o tyle ciekawa informacja, ze z nazwiskiem biznesmena łączy się Michała Probierza. Szkoleniowiec niedawno zakończył swoją misję w Jagiellonii Białystok i wciąż pozostaje bez pracy. Kuchar widziałby go w roli jednego z akcjonariuszy i jednocześnie menadżera klubu. Na razie są to jednak tylko dywagacje.

Możliwość przejęcia akcji sonduje też Amerykanin Danny Johnson, mieszkający w Brukseli biznesmen z branży deweloperskiej. A trzeba pamiętać przecież o Grzegorzu Ślaku. Prezes Akwawit-Polmosu wielokrotnie podkreślał, że jest zainteresowany Śląskiem i czeka na ewentualny przetarg.

Masowy exodus piłkarzy nie musi zatem oznaczać początku końca Śląska. Jeżeli do klubu wejdzie nowy inwestor, na co się zapowiada, to bardzo wątpliwe, by zadowolił się miejscem w środku tabeli czy walką o utrzymanie. To będzie zupełnie nowa drużyna, niezależnie od tego, kto przejmie dowodzenie w klubie.

Źródło artykułu: