30 goli Lewandowskiego w drugim kolejnym sezonie. "Polak o złotym dotyku"

PAP/EPA
PAP/EPA

"Polak o złotym dotyku" - tak Bundesliga nazwała Roberta Lewandowskiego po niesamowitym meczu RB Lipsk z Bayernem Monachium (4:5). "Lewy" zdobył dwie bramki i w drugim sezonie z rzędu zdobył w niemieckiej ekstraklasie co najmniej 30 goli.

"Nie na taki wynik liczyliśmy, ale to była emocjonująca pierwsza połowa. Wciąż mamy 45 minut na odwrócenie losów meczu" - pisał Bayern Monachium na swoim oficjalnym profilu na Twitterze, gdy w meczu mistrzów Niemiec z RB Lipsk piłkarze schodzili na przerwę.

Drużyna spod znaku czerwonego byka prowadziła wtedy z Bayernem 2:1 po bramkach Marcela Sabitzera i Timo Werner. Dla monachijczyków z rzutu karnego trafił Lewandowski.

Tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania gola zdobył Yussuf Poulsen i zrobiło się już 3:1, a gdy kilka minut później Lewandowski w doskonałej sytuacji nie trafił z pięciu metrów w światło bramki wydawało się, że tym razem drużyna z Monachium zejdzie z boiska pokonana.

"Wiesz, że to nie jest nasz dzień, kiedy Lewandowski strzela z kilku metrów obok bramki" - skomentował pudło polskiego napastnika Twitter Bayernu, dodając do swojego wpisu humorystyczny obrazek.

ZOBACZ WIDEO: Cztery gole w dwanaście minut. Zobacz skrót meczu Aberdeen FC - Celtic Glasgow [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jednak to był dzień Bayernu. I to taki, który na długo zostanie w pamięci.

W niesamowitej końcówce najpierw na bramkę Thiago Alcantary odpowiedział Werner. Na dziesięć minut przed końcem gospodarze mieli bezpieczne, dwubramkowe prowadzenie, a ich kibice szykowali się do podwójnego święta - fety z okazji wywalczenia wicemistrzostwa Niemiec i pokonania Bayernu.

Ostatecznie mogą świętować tylko to pierwsze, a znakomite niemieckie piwo pewnie będzie dla nich bardziej gorzkie, niż zwykle.

W 84. minucie gola na 4:3 zdobył Lewandowski, strzelając zarazem swoją trzydziestą bramkę w Bundeslidze w tym sezonie. Polski napastnik co najmniej trzydzieści goli zdobył w drugim sezonie z rzędu. Z tej okazji Bundesliga nazwała go "Polakiem o złotym dotyku".

Na 4:4 wyrównał tuż przed końcem regulaminowego czasu gry David Alaba. Austriak popisał się kapitalnym strzałem z rzutu wolnego. Najpierw pokonał Lewandowskiego w walce o prawo do oddania strzału, a potem nie dał szans bramkarzowi RB Lipsk Peterowi Gulacsiemu.

W 95. minucie na ułańską szarżę zdecydował się Arjen Robben. Najpierw ograł jednego z rywali przy linii bocznej, a potem wpadł w pole karne i kiedy mieliśmy już cichą nadzieję, że to ten dzień w roku, w którym Holender podaje do "Lewego", skrzydłowy Bayernu minął bramkarza i sam posłał piłkę do siatki. "To dlatego jesteśmy mistrzami" - skomentował wielki come back swojej drużyny Twitter Bayernu.

I choć dwie ostatnie bramki zdobyli inni, nie pozostawił wątpliwości, kto był pierwszoplanową postacią tego meczu.

Robert Lewandowski ma wszelkie szanse na trzeci w karierze tytuł króla strzelców Bundesligi. W klasyfikacji najlepszych snajperów o jedno trafienie wyprzedza Pierre'a-Emerick'a Aubameyanga, a w ostatniej kolejce Bayern będzie grał z jednym z ulubionych rywali kapitana reprezentacji Polski, SC Freiburg. Przeciwko tej drużynie strzelił w niemieckiej ekstraklasie już 12 goli.

Źródło artykułu: