Liga Mistrzów. Jacek Stańczyk: Kamil Glik. Dziękujemy (komentarz)

Reuters
Reuters

Kamil Glik po chamsku zakończył przygodę z Ligą Mistrzów, ale nawet zrobienie sobie z Gonzalo Higuaina wycieraczki nie może przesłonić tego, jak świetnie sobie w tym sezonie radzi. Przede wszystkim więc mu gratulujmy. Nie hejtujmy.

A negatywnych opinii nasz obrońca zebrał sporo, choćby na swoim koncie na Facebooku. Za to, że we wtorkowym meczu z Juventusem brutalnie potraktował Gonzalo Higuaina, dosłownie przeszedł się po upadającym rywalu.

Pod wtorkowym wpisem dotyczącym meczu rozgorzała prawdziwa wojna, w tym momencie jest tam trzy tysiące komentarzy. Na wiele z nich reprezentant Polski po prostu sobie nie zasłużył. Kamil Glik nie musi więc rezygnować z zawodu, bo w tym co robi jest świetny. Nie musi też mimo wszystko brać rozbiegu i głową testować wytrzymałości najbliższej ściany, a takie porady też musiał przeczytać. I zdecydowanie nie jest kawałem gnoja.

Jest po prostu twardym tylko i aż piłkarzem, który w ferworze walki przesadził. On doskonale wie, że zdeptał Higuaina z premedytacją, sam przyznał po meczu, że pewnie zasłużył na czerwoną kartkę. Zakładam, że była to część większej jego wojenki z napastnikami Juventusu, której presji najwidoczniej nie wytrzymał. A taki jest futbol, pełen emocji, często niezdrowych. Pewnie i oni nie dawali mu na boisku żyć, może tylko kamery akurat tego nie wyłapały. Polak dał się jednak w głupi sposób złapać.

I zasłużył na kilka meczów kary. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Zasłużył też na to, aby zagraniczne media rzuciły się na niego jak hieny na pozostawioną na polu padlinę. Gdyby to argentyński napastnik przeszedł się po Polaku jak po pasach, właśnie byśmy go rozjeżdżali buldożerami.

Glikowi powinniśmy za to podziękować. Za cały sezon. Zaraz zostanie mistrzem Francji, w Lidze Mistrzów razem z kolegami z AS Monaco zadziwiał grą i podbił Europę. Ba, doszedł dalej niż wielki Bayern, osiągnął więcej niż Robert Lewandowski.

ZOBACZ WIDEO Remis, który może pozbawić ich podium. Zobacz skrót meczu Sevilla FC - Real Sociedad [ZDJĘCIA ELEVEN]

I w ogóle musimy docenić, gdzie jest i co osiągnął. Glik wyjeżdżał z Polski jako przeciętny obrońca jeszcze bardziej przeciętnego Piasta Gliwice. Doskonale pamiętam, jak mało kto dawał mu wtedy jakiekolwiek szanse na zaistnienie we Włoszech. Nieustępliwym charakterem, pewnie też niemałym szczęściem, doszedł jednak do statusu legendy w połowie Turynu. A dziś zarabia miliony w raju, w którym niejeden sławniejszy od niego sportowiec czy celebryta chciałby mieszkać.

Kibicujmy mu więc. Niech więc bierze z tego piłkarskiego życia jak najwięcej. Niech korzysta, niech idzie po jeszcze więcej.

Tylko już nie po Higuainie.

Obserwuj autora na Twitterze
Komentarze (22)
avatar
Marcin Bora
10.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ja osobiście z tego miejsca dziękuję Kamilowi za to zagranie. Jak patrzę na Gonzalo Higuaina od razu mam odruch wymiotny. Można rozejść się z klubem w innych okolicznościach, tak samo mam brak Czytaj całość
avatar
Asser
10.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Polakowi nie przystoi!!! 
avatar
Mirafal
10.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kamil Glik to świetny zawodnik, jeden z najlepszych jakich obecnie mamy. Każdy kto choć trochę zna się na piłce doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Inna sprawa, że od czasu do czasu (wiadomo ż
Czytaj całość
avatar
Leonidas spod Termopil 1
10.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co za pierniczona hipokryzja. Jak Polaka kopną na boisku to źle jak Polak kopnie to dobrze. Glik zaczyna być boiskowym bandytą. Już nie pierwszy to jego wybryk. Niedawno kopnął w głowę przeciwn Czytaj całość
apollo3300
10.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe czy Milika, albo Lewego by tak stratował ? :)