Robert Lewandowski nie powinien w ogóle zagrać z Realem Madryt?! "Mogło mu się coś stać"

Reuters / Michael Dalder / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Reuters / Michael Dalder / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Czy Robert Lewandowski powinien zagrać z Realem Madryt? Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski, w rozmowie z WP SportoweFakty twierdzi, że uraz barku nie był zaleczony i było to widać u "Lewego".

Wróćmy na początek do ligowego meczu Bayernu Monachium z Borussią Dortmund. Robert Lewandowski doznał w tym spotkaniu kontuzji barku po starciu z bramkarzem rywali. Wprawdzie wywalczył rzut karny, który zamienił na bramkę, ale chwilę później nie było go już na murawie. Uraz nie pozwalał mu na grę na 100 procent.

Wydawało się, że Lewandowski będzie ostatecznie gotowy na pojedynek w Monachium z Realem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Trenował nawet dzień wcześniej z resztą drużyny, ale ostatecznie podjęto decyzję, że nie usiądzie nawet na ławce rezerwowych.

Polak miał tydzień czasu, żeby przygotować się do rewanżu. Nawet gdyby był zdrowy, to w weekend nie wystąpiłby w spotkaniu z Bayerem Leverkusen, ponieważ był zawieszony za kartki.

- Czuję się dobrze. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w zajęciach. Wszystko jest w porządku - napisał na swoim profilu na Instagramie Robert Lewandowski.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

Reprezentant Polski pojawił się od pierwszej minuty na Santiago Bernabeu, ale niemal od razu było widać, że nie wszystko jest tak, jak powinno.

- Oczywiście było widać różnicę w tym, jak Robert poruszał się przed odniesieniem kontuzji, a jak we wczorajszym meczu. W kilku sytuacjach było to można zauważyć - na przykład przy sprincie w 46. minucie, kiedy nie wykonywał prawą ręką takiego pełnego ruchu, jak podczas kiedy był w pełni sił. Ręce pracują, są potrzebne do gry w piłkę, aby nabrać odpowiedniej szybkości czy w polu karnym wypracować dobrą sytuację. Tego zabrakło Robertowi. Dla piłkarza to dyskomfort, kiedy nie jest w pełni sprawny. Było to widać zwłaszcza na takim poziomie - mówi WP SportoweFakty Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski.

- To był dyskomfort psychiczny i fizyczny. Jedno z drugim jest powiązane. Grając w Madrycie z Realem, przeciwko któremu trzeba być w naprawdę dobrej dyspozycji. To ma przełożenie na komfort gry. Jeśli wygra się sytuację w polu karnym z Ramosem, to jest to bardzo ważne dla zawodnika. Nie miałem jednak takiego wrażenia, że Robert wypracował sobie komfort gry przeciwko obrońcom Realu. Gdzieś to wszystko hamowało go do takich agresywniejszych starć, mogło mu coś się jeszcze stać - dodaje.

Jan Tomaszewski zwraca uwagę także na coś innego: w spotkaniach z Realem i Bayerem Leverkusen, w których nie wystąpił Lewandowski, Bawarczycy w ataku radzili sobie przeciętnie. Niemieckie media grzmiały, że bez Polaka Bayern to zupełnie inna drużyna i powrót Lewandowskiego jest konieczny.

- Umówmy się, że te dwa mecze przerwy spowodowały, że na Roberta spadła nieprawdopodobna presja. Niemiecka media pisały, że bez Roberta nie ma Bayernu. Moim zdaniem chciał jak najlepiej, ale nie zawsze wychodzi i Real zdawał sobie z tego sprawę, dlatego Lewandowski kryty był nieprawdopodobnie - mówi nam Jan Tomaszewski.

Ostatecznie w 88. minucie Lewandowski został zmieniony. Bayern grał w osłabieniu, a Carlo Ancelotti stwierdził, że była to zmiana taktyczna. - Robert został zmieniony, ponieważ miał kontuzję, po której nie doszedł jeszcze do siebie, a tutaj trzeba było utrzymać przez 30 minut zwycięstwo, żeby doprowadzić do karnych. Rozumiem decyzję Ancelottiego - przyznaje Tomaszewski.

Andrzej Juskowiak nie chce jednak wierzyć, że powodem takiej decyzji Ancelottiego były względy taktyczne, a właśnie kontuzja Polaka.

- Wydaje mi się, że zmiana wynikała raczej z problemów Roberta - wbrew temu co mówił Ancelotti. Może nie chciał potwierdzać tego, że Lewandowski grał z kontuzją. Po prostu nie chciał ryzykować jego dalszej obecności na boisku. Sezon jeszcze trwa, a Bayern ma problem, żeby zastąpić Lewandowskiego - podsumował Juskowiak.

Źródło artykułu: