Liga Mistrzów. Real - Bayern: fatalny wieczór Viktora Kassaia

Reuters
Reuters

Mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów Real Madryt - Bayern Monachium (4:2) był prawdopodobnie najgorszym występem w życiu sędziego Viktora Kassaia. Jeśli Robert Lewandowski okazał się tego wieczoru Piękny, to węgierski arbiter został Bestią.

Kontrowersje zaczęły się w 80. minucie. Casemiro przy linii bocznej ostro zaatakował Arjena Robbena i Kassai odgwizdał rzut wolny. Węgier zawodnikowi Realu kartki nie pokazał, choć mógł. A dla Brazylijczyka byłby to drugi tego wieczoru kartonik.

Kilka chwil później Kassai litości nie miał. Drugą żółtą kartkę dostał Arturo Vidal. Piłkarz Bayernu ostro zaatakował uciekającego lewym skrzydłem Marco Asensio, ale powtórki pokazały, że faulu nie było. Chilijczyk protestował, nie chciał opuścić boiska. Wreszcie jednak uległ i usiadł na trybunach.

Były reprezentant Niemiec, Michael Ballack, na Twitterze napisał wprost: - Skandal! Czerwona kartka? Nigdy!

Węgierscy sędziowie jeszcze większe problemy mieli w dogrywce. Dwie wpadki zaliczyli asystenci Kassaia.

W takiej sytuacji gola na 2:2 strzelił Cristiano Ronaldo:

A tak Portugalczyk trafił na 3:2 (linię spalonego wyznacza piłka):

Twitter rozgrzał się do czerwoności, głosom krytyki nie było końca. Formę arbitra ocenił nawet polityk Janusz Piechociński, który napisał: - Real - Bayern. Zawodnik meczu: sędzia.

A nasz dziennikarz Grzegorz Wojnarowski podsumował:

Sędziowie pomagali też jednak gościom. Powtórki telewizyjne pokazały, że zanim piłkę do własnej bramki wbił Sergio Ramos (2:1), na minimalnym spalonym po zgraniu piłki przez Thomas Mueller był Lewandowski.

Real wygrał 4:2 i awansował do półfinału.

Źródło artykułu: