Środowy mecz toczył się w nietypowych okolicznościach. Dzień wcześniej zamachowcy zaatakowali autobus z piłkarzami Borussii na pokładzie. Wybucha bomba, wyleciały szyby. Ranny został Marc Bartra. UEFA przełożyła spotkanie, ale tylko o jeden dzień.
- To przykra sprawa dla kibiców, dla nas, dla naszych rodzin. Wszyscy o tym myślimy. Przecież taka sytuacja mogła dotknąć każdego z nas - przyznaje Glik w rozmowie z Żelisławem Żyżyńskim na antenie stacji Canal+. - We wtorek długo o tym rozmawialiśmy. Nie było łatwo zasnąć. Takie rzeczy zdarzają się w dzisiejszym świecie, oby jak najrzadziej. Musimy z tym żyć.
W autobusie Borussii podczas ataku siedział Piszczek. - Wiem, że to wesoły, fajny, skromny człowiek. Podczas meczu nie był jednak sobą. Znamy się od lat, a ciężko było z nim porozmawiać. Nawet przez moment nie widziałem uśmiechu na jego twarzy - przyznaje piłkarz ASM.
Do samego wyniku i zwycięstwa 3:2 na trudnym terenie Glik podchodzi ze spokojem. - Nasze szanse oceniam 60 do 40. Mamy rewanż u siebie, a na własnym stadionie nie zwykliśmy w Lidze Mistrzów przegrywać - mówi reprezentant Polski. Po chwili jednak dodaje: - Sytuacja wyjściowa jest fajna, ale przed nami trudny okres. Gramy w tym roku sporo meczów. Mamy trudny terminarz. Obecnie kluczowe jest to, aby między spotkaniami dobrze odpoczywać.
ZOBACZ WIDEO Wybuchy w Dortmundzie. Co wiemy?