Karol Klimczak: Wyglądamy jak dobrze naoliwiona maszyna, ale turniej dopiero się zacznie

Lech jest na razie najlepszą drużyną rundy wiosennej i coraz głośniej w Poznaniu mówi się o mistrzostwie. Prezes Karol Klimczak pozostaje jednak powściągliwy. - Wyglądamy jak dobrze naoliwiona maszyna, ale turniej dopiero się zacznie - zaznaczył.

WP SportoweFakty: Start rundy wiosennej chyba jednak powyżej oczekiwań, nawet mimo ostatniego remisu z Górnikiem Łęczna?

Karol Klimczak: Jest okej. Jeśli chodzi o moje oczekiwania, to mamy na stadionie w jednym z pokojów tablicę, na której typujemy wyniki, więc można sprawdzić, że ja zawsze obstawiałem 2:0. Gdy wygrywaliśmy wyżej, to nie trafiałem.

Czyli nawet pana trochę zaskoczyły wysokie zwycięstwa?

- Wygląda to obiecująco, bo oprócz tego, że punktujemy, po prostu dobrze gramy. W przeszłości zdarzały nam się serie wygranych meczów, bo tak było za trenera Mariusza Rumaka, a później Macieja Skorży i Jana Urbana. Teraz do tego wróciliśmy, a dodatkowo cieszy styl. Wyglądamy jak dobrze naoliwiona maszyna, która nie ma litości dla przeciwników. Zobaczymy czy uda się to utrzymać po przerwie reprezentacyjnej. Mam nadzieję, że tak.

Aktualnie przerwy na kadrę nie są już dla Lecha wielkim problemem, bo po odejściu Gergo Lovrencsicsa, Tamasa Kadara czy Paulusa Arajuuriego wyjeżdża na nie zdecydowanie mniej zawodników. Wcześniej przez te kilka dni grupa piłkarzy na treningach była niesamowicie okrojona.

- Nie ma też już Karola Linettego i wyjechało tylko czterech graczy. Faktycznie prawie cała ekipa była na miejscu, choć to się może w przyszłości zmieniać.

Nie wiadomo czy Lech zostanie mistrzem Polski, ale europejskie puchary to raczej pewnik. Od razu rodzi się pytanie o zmiany kadrowe i wzmocnienia, których dokonacie latem.

- Na razie dopiero wchodzimy w decydującą rozgrywkę w ekstraklasie. Nie chcę mówić, że po podziale punktów wystartujemy od zera. Tak oczywiście nie będzie, może się natomiast okazać, że różnice między czołową czwórką będą minimalne, albo wręcz żadne. Wtedy dopiero zacznie się turniej. Ważne i zadowalające jest to, że pozostajemy w grze o wszystko zarówno w lidze, jak i Pucharze Polski. Trzeba jednak zachować spokój i tonować nastroje.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Piszczek: Od początku wiedziałem, co chcę zrobić

Pokusiłby się pan o stwierdzenie, że obecnie Lech prezentuje się najlepiej?

- Nie jestem trenerem Michałem Probierzem, więc nie będę wygłaszał takich opinii. Wiadomo oczywiście, że te słowa były elementem zarządzania własną drużyną. Dla mnie najważniejsze jest to, że dobrze gramy w piłkę - efektownie i efektywnie. Jeśli to utrzymamy, będzie duża szansa na udany finisz.

Lechowi w pierwszych tygodniach rundy wiosennej udawało się unikać problemów, a miały je Legia Warszawa czy Lechia Gdańsk.

- Na razie przede wszystkim nie mamy kontuzji. Już we wrześniu obstawiałem jak będzie wyglądała pierwsza trójka i teraz nie zmieniłbym tych typów. Jakie one są? To wolę zachować dla siebie, ale myślę, że skład czołowej czwórki w tabeli już się nie zmieni.

Cały czas czekamy, aż do Legii i Lecha dołączy ktoś trzeci. Czy Lechia zdoła zagrozić stałej dwójce faworytów już w tym sezonie?

- Gdańszczanie mają bardzo silną kadrę. Podczas ich ostatniego meczu z Legią kamera pokazała zawodników siedzących na trybunach i z nich można by było utworzyć drugą jedenastkę. Zobaczymy jak trener Piotr Nowak ułoży zespół na rundę mistrzowską. Tam często będzie decydować dyspozycja dnia. Ostatnie spotkania się Lechii nie ułożyły, ale ten trend może się odwrócić. My musimy patrzeć na siebie. Jeśli nie będziemy gubić punktów, to na pewno dobrze zakończymy sezon.

Aktualnie temat numer jeden to polskie obywatelstwo dla Jasmina Buricia. Dla Lecha to przede wszystkim duże ułatwienie proceduralne.

- Jasmin zasługiwał na paszport, bo bardzo długo jest związany z Polską i naszym klubem. Ma tu plany na przyszłość i dobrze się stało, że cała sprawa skończyła się pozytywnie. Od strony czysto sportowej ubył nam jeden piłkarz spoza Unii Europejskiej, więc zarządzanie tak newralgiczną pozycją jak bramka będzie łatwiejsze.

Czy Burić będzie pracował w Lechu po zakończeniu kariery?

- To nie zależy tylko od klubu. Namawialiśmy do tego wielu zawodników, ale niektórzy wrócili w rodzinne strony i np. zajęli się biznesem. Udało nam się z Ivanem Djurdjeviciem, czy Krzysztofem Kotorowskim, lecz nie każdy ma chęć bycia trenerem. Jasmin natomiast wie, że ma zielone światło i tylko od niego zależy, czy będzie pracował w Lechu.

Rozmawiał Szymon Mierzyński

Komentarze (0)